Colleen Hoover "Confess" #20
Do tej pory przeczytałam wszystkie romanse Colleen Hoover. Gdybym miała każdemu z nich przyznać jakieś miejsce, "Confess" zajęłoby ostatnie. Przekonajcie się, dlaczego :)
Tytuł: "Confess"
Autor: Colleen Hoover
Stron: 298
Wydawnictwo: Otwarte
Książkę zamówiłam z internetowej księgarni nieprzeczytane.pl
~~~~~~~~~~~~
Uwaga! Wyłapałam błąd logiczny! :)
"- Dziesięć sekund - szepcze. - Daj mi dziesięć sekund na parkiecie. Jeśli po tym czasie wciąż nie będziesz miała ochoty na taniec, możesz odejść. [...].
- Minęło dziesięć sekund - szepcze. - Chcesz przestać?
Kręcę łagodnie głową."
~~~~~~~~~~~~
Auburn i Adam - właśnie tych bohaterów poznajemy na pierwszych stronach książki. Niestety, jesteśmy światkami ostatniej rozmowy zakochanych, ponieważ chłopak jest ciężko chory, a dziewczyna musi wyjechać. Padają słowa, które na zawsze pozostaną w sercu Auburn...
Pięć lat później dziewczyna boryka się z poważnymi problemami finansowymi i walczy o odzyskanie normalnego życia. Kiedy zauważa ogłoszenie o pracę na drzwiach pewnej galerii, nie zastanawia się długo. Jej pracodawcą staje się Owen, który może sporo namieszać w głowie dziewczyny.
Czy znajdą odwagę, aby wyznać prawdę o przeszłości? Co Owen ma wspólnego z Auburn?
Czy znajdą odwagę, aby wyznać prawdę o przeszłości? Co Owen ma wspólnego z Auburn?
~~~~~~~~~~~~
Bohaterowie... cóż, nie polubiłam ich. Bardzo mnie denerwowali, szczególnie Auburn.
Na całe szczęście, bohaterowie tej książki nie są tu przedstawieni jako chodzące ideały, jednak mimo tego są nadal nierealistyczni. Mocne słowa, ale tak właśnie uważam. Auburn jest moim zdaniem naiwna, bo kto normalny wchodzi sobie po prostu do galerii, prosi o pracę, a następnie flirtuje z człowiekiem, którego w ogóle nie zna?! Jakby tego było mało, wieczorem (tego samego dnia) zaprasza go do siebie! Kto coś takiego robi?!
Koniec z Auburn, przejdźmy do Owena. Jaka przeszłość?! Co była z nią nie tak w jego przypadku? Przecież on nie był żadnym dilerem narkotyków (błąd logiczny, o którym za chwilkę), ani nie miał problemów z prawem. Mroczną przeszłością nazwano to, że znał już Auburn? No... faktycznie - mroczna przeszłość...
Uwaga! Wyłapałam błąd logiczny! :)
W pewnej scenie Harrison mówi Owenowi, że "od ponad roku powtarzał, że ma skończyć z tym świństwem". Jako, że było to krótko po zatrzymaniu chłopaka, wywnioskowałam, że mowa była o narkotykach. Wszystko w porządku... ale, jak później się okazało, narkotyki należały do jego ojca. Czyżby autorka w połowie książki zmieniła zdanie co do przyszłości Owena i zapomniała to rozmowie Harrisona z Owenem...?
Główni bohaterowie są schematyczni - jak w każdej książce Pani Hoover. Na prawdę, znudziły mi się opowieści o biednej, szarej myszce i przystojnym, troskliwym chłopaku, którzy poznają sie przypadkiem i od razu zakochują... Być może właśnie ta schematyczność zadecydowała o tym, że książka jest moim zdaniem najgorszą pozycją tej autorki. Ale tu pojawia się pytanie - skoro ta jest schematyczna, to przecież jej pozostałe książki muszą być takie same, prawda? Otóż tak, ale ta pozycja to już piąty przeczytana przeze mnie jej romans i mam już tego zwyczajnie dość!
Jak być może wiecie, w Polsce książka na starcie została wydana w dwóch wersjach okładkowych, które widzicie poniżej.
Ja mam tę wersje po prawej stronie i mi ona podoba się bardziej. Pozostałe książki tej autorki również mam w tych podobnych wersjach, dzięki czemu na półce wyglądają spójnie.
W środku książki znajdziemy zdjęcia obrazów, które malował Owen. Ciekawy pomysł z umieszczeniem ich, muszę przyznać, ale mi osobiście nie spodobały się te fotografie. Nie jest krytykiem sztuki i kompletnie nie znam się na malarstwie, więc nie będę się tu rozpisywać o obrazach. Po prostu według mnie są trochę straszne...
Podsumowując - nie spodobała mi się. Ale nie zniechęcajcie się do tej pozycji po mojej recenzji. Zwłaszcza, jeśli nie czytaliście książek autorstwa Colleen Hoover, bo może do Was przemówi jej schematyczność :)
Zachęcam do komentowania :)
~ZaczytanaD
Uwielbiam twórczość autorki, ale rzeczywiście "Confess" jest jedną z tych książek, które rozczarowują... Uważam, że autorkę stać na więcej i na coś, co bardziej zapada w pamięci ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Zgadzam się :)
UsuńJeszcze nie spotkałam się z twórczością Colleen Hoover, i zastanawiam się jaką jej pozycję przeczytać jako pierwszą. Zastanawiałam się czy właśnie nie wybrać tej powieści, ale raczej zostawię ją na później ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://artystycznychaosksiazki.blogspot.com/
Baaardzo serdecznie polecam "November 9" :) Moja ukochana książka <3
UsuńNie czytałam i chyba nie mam zamiaru :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Nie polecam szczerze mówiąc :P
UsuńPierwszy raz jestem u Ciebie i śliczną masz czcionkę we wpisach <3 Trochę ciężko się czyta, ale ładne xD
OdpowiedzUsuńNiestety Hoover to jedna z autorek, których dzieł nigdy nie tknę i już :D
Pozdrawiam ciepło! :)
Kasia z niekulturalnie.pl :)
Mnie też się baaardzo podoba :)
UsuńMimo wszystko polecam "November 9" :)
Czytałam wiele książek Colleen Hoover, tak to prawda, że bohaterowie są bardzo schematyczni z małymi wyjątkami. Pomysł z wyznaniami jest bardzo na czasie, a obrazy w środku rekompensują braki w fabule.
OdpowiedzUsuńOglądałaś serial?
Pozdrawiam,
mariadoeseverything.blogspot.com
Fakt- pomysł z wyznaniami ciekawy :)
UsuńNie, nie oglądałam. Warto?
Piękna okładka i .....chyba na tym koniec. Mam mieszane uczucia co do twórczości Hoover, więc raczej nie sięgnę po tą historię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z lubieczytacrano.blogspot.com/
Nie, tę warto sobie darować :)
Usuń