Ile wiemy o samych sobie?  "Niepoliczalne" Karen Gregory #40

Ile wiemy o samych sobie? "Niepoliczalne" Karen Gregory #40

Ostatnio nie czytałam nic, poza książkami od wydawnictw. Nie, żeby nie dawało mi to przyjemności -absolutnie! Ale potrzebowałam czegoś, co od dawna chciałam przeczytać, a przez brak czasu tego nie zrobiłam. Na szczęście na półce zauważyłam czekającą na mnie książkę, o której dzisiaj trochę opowiem :)


Tytuł: Niepoliczalne
Autor: Karen Gregory
Stron: 335
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Jaguar


Po drodze do domu widzę siebie kątem oka w szybie wystawowej. Rozrastam się niepowstrzymanie, jakby wszystkie te gumki, którymi się ciasno obwiązałam, pękały jedna po drugiej i strzelały we wszystkich kierunkach, a ja wylewam się spomiędzy nich, tłusta i łakoma.

~~~~~~~~~~~~

Kiedy nastoletnia anorektyczka, Hedda, dowiaduje się, że jest w ciąży natychmiast chce pozbyć się tego problemu. Jest przekonana, że Nia (bo tak nazywa swoją chorobę) nie będzie chciała dzielić się dziewczyną z jakimś obcym ciałem w jej organizmie.

Jednak na aborcję jest już za późno i dziewczyna nie ma wyjścia - musi urodzić dziecko. Na czas ciąży zawiązuje umowę z Nią - do narodzin dziecka choroba da jej spokój, a gdy już pozbędzie się noworodka, Nia będzie mogła powrócić.

Hedda ustaliła, że do końca tego koszmaru zostało tylko 17 tygodni, 119 dni i 357 posiłków. Po porodzie wszystko jednak może ulec zmianie. Czy Hedda nadal będzie przekonana, że nie będzie zajmować się dzieckiem? Czy Nia wygra z więzią łączoną matkę i jej dziecko?


Tego, co najważniejsze, i tak nie da się policzyć.

~~~~~~~~~~~~

Niepoliczalne to debiut Karen Gregory. Ja tę książkę uważam za najlepszy debiut literacki, jaki do tej pory miałam okazję czytać. Emocje Heddy są tak świetnie opisane, że podczas lektury miałam wrażenie, że to ja podejmuję te wszystkie decyzje, że to ja muszę zmagać się z tyloma problemami. Kiedyś na biologii miałam okazję zobaczyć film dokumentalny o anorektyczkach, które są w trakcie walki z chorobą. Ich opowieści o swoich uczuciach, o toku myślenia idealnie pasują do tego, co przeczytałam w tej książce. Zastanawiałam się, jak to się stało, że autorce udało się tak dobrze przedstawić nam myśli anorektyczki. A później spojrzałam na podziękowania i wszystko stało się jasne... Jeżeli jesteście ciekawi, co wiąże autorkę książki z Hedda - przeczytajcie Niepoliczalne.

Na kartach tej powieści możemy zauważyć przemianę Heddy. Na początku jest dziewczyną skupioną w całości na anoreksji, na liczeniu kalorii, posiłków i kroków. Nie dopuszcza do siebie faktu, że wkrótce jej całe życie może się zmienić. Słucha tylko Nii, ciągle myśli o zmarłej przyjaciółce, Molly. Z biegiem czasu Hedda staje się coraz bardziej świadoma tego, że w jej organizmie rozwija się życie. Dziewczyna ciągle się waha, nie jest pewna, co powinna zrobić. Bardzo chętnie napisałabym Wam, co później dzieje się z nastolatką, ale w tym przypadku już zaspojlerowałabym Wam bardzo ważny wątek, czego nie chcę. Musicie mi więc uwierzyć na słowo, że w czasie czytania tej książki, główna bohaterka zmienia się w nową, świadomą swoich czynów i odpowiedzialną osobę.

Książkę, po mimo swojej dosyć trudnej tematyki, czytało mi się szybko. Historia Heddy i jej życia mocno mnie wciągnęła i pochłonęła. Były momenty, w których płakałam, czasami też się śmiałam, ale było kilka rzeczy, które mnie szokowały lub zaskakiwały. Na przykład scena, kiedy kilka miesięcy po porodzie, Hedda (nie zdradzę, w jakich to było okolicznościach) włożyła po prostu słuchawki do uszu i odcięła się od całego świata. Moment, w którym przyszedł sąsiad całkowicie mną wstrząsnął. Jak w ogóle można być tak nieczułym na czyjeś problemy i przeciwności losu?! 
Jeżeli chodzi o zaskoczenia... tajemnica, którą skrywał Robin była dla mnie tragedią, bo liczyłam na całkowicie inny obrót sytuacji.

Wątek ciąży Heddy nie jest tutaj jedyny. Poza tym w tej książce możemy znaleźć opowieść o bardzo skomplikowanej relacji rodzinnej, kontakcie z innymi anorektyczkami, wsparcia ze strony odpowiednich organów i wiele, wiele innych istotnych wątków.
Na chwilkę uwagi zasługuje także okładka. Ta krople, które otaczają postać na okładce mogą symbolizować problemy, które przytłaczały tę niewiele starszą ode mnie dziewczynę. Słowa zapisane na kilku kroplach w ogromnym skrócie mówią nam, o czym opowiada ta historie - o miłości, strachu, nadziei i życiu.

Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że recenzja jest tak długa, ale czytaniu tej książki towarzyszyła mi masa emocji, o której chciałam opowiedzieć Wam. Zachęcam Was do sięgnięcia po Niepoliczalne. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie :)


"Murder Park. Park Morderców" Jonas Winner #39 (przedpremierowo)

"Murder Park. Park Morderców" Jonas Winner #39 (przedpremierowo)

Po mimo tego, że do tej pory niezbyt chętnie sięgałam po kryminały i thrillery, postanowiłam zgodzić się na recenzję tej książki. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo książka okazała się fenomenalna!


Tytuł: Murder Park. Park morderców
Autor: Jonas Winner
Stron: 432
Premiera: 30.11.2017 
Wydawnictwo: Initium


„Murder Park”. Logo to było wyraźnie widoczne na wszystkich prospektach i na długopisie. Pod spodem widniał tytuł „Twój weekend z zabójcą”.

~~~~~~~~~~~~

Zodiac Island to malownicza wyspa u wybrzeży USA. To właśnie na terenie tej wyspy mieścił się popularny park rozrywki, który odwiedzały całe rodziny. Zodiac Island słynęła z waty cukrowej, gwaru, śmiechu, kolejki górskiej i... z seryjnego mordercy.

Po trzecim morderstwie park zostaje zamknięty. Mija dwadzieścia lat, zanim ktokolwiek decyduje się na kupno terenu i zainwestowanie go. Przedsiębiorca, Rupert Levin postanawia stworzyć tam tematyczny Park Morderców.

Już wkrótce otwarcie Parku Morderców. Na wyspę przybywają osoby ze świata mediów, aby poznać to miejsce i wydać opinię na jego temat. Jednak ten beztroski weekend zamienia się w koszmar, bowiem na wyspie nadal grasuje morderca...


Bo śmierć krążyła po wyspie – chuda, czarna i ogromna. Śmierć, której zimne usta musnęły już każdego z nich.

~~~~~~~~~~~~
Kiedy czytając opis książki natrafiłam na stwierdzenie, że Jonas Winner jest mistrzem kamuflażu i nie będziemy w stanie przewidzieć zakończenia, pomyślałam sobie, że pewnie wyolbrzymiają. No, tym razem niestety ( a może właśnie na szczęście? ) nie miałam racji. Fakt, moje podejrzenia w pewnym małym procencie się sprawdziły, ale to, co wydarzyło się na końcu zupełnie mnie zaskoczyło. Ale może najpierw przejdźmy do początku książki :)

Na samym początku zapoznajemy się z komunikatem głoszącym, że dawny Zodiac Island został sprzedany i buduje się tam Murder Park - inwestycja niejakiego Ruperta Levina. Następnie poprzez pewien wywiad zostajemy powoli wprowadzeni do całej historii. Najbardziej w tej książce podobał mi się fakt, że kiedy byłam pewna, że wiem już wszystko o każdym z bohaterów, kolejne rozdziały udowadniały mi, że właściwie nie wiem nic o tych dwunastu osobach na wyspie. Ciągłe zaskoczenia i niespodziewane zwroty akcji nadają ogromną dynamikę tej książce, dzięki czemu czyta się ją w dwa - trzy wieczory. 

Głównym bohaterem jest Paul Greenbalt, który, jak dowiadujemy się w trakcie lektury, jest bardzo silnie związany z tą wyspą i wydarzeniami, które miały na niej miejsce dwadzieścia lat temu. Bardzo zainteresowały mnie te wtrącenia w narracji, które były myślami Paula. Czasem były zabawne, wyhaczyłam kilka śmieszniejszych cytatów. Ukazywały jednak jak bardzo racjonalnie myśli ten młody człowiek. Udostępnianie nam jego myśli mogło być częścią manipulacji, którą stosował autor książki. Wydaje mi się, że autor za wszelką cenę chciał, abyśmy myśleli jak główny bohater i całkowicie wierzyli jego wersji wydarzeń. Ja przyznam, że całkowicie popłynęłam w tym temacie. Byłam tak skupiona na dedukcji Paula, że nie brałam właściwie innych rozwiązań pod uwagę. Uważam jednak, że to dobrze. Dzięki temu, że byłam nastawiona tylko na jedno rozwiązanie, zakończenie książki mnie bardzo zaskoczyło.

Bardzo spodobał mi się motyw znaków zodiakalnych, który był obecny w tej książce. Nadawało to nutkę tajemniczości i może czegoś nadprzyrodzonego. Także wywiady czytało mi się bardzo przyjemnie i były bardzo pomocne, gdy próbowałam ustalić osobę odpowiedzialną za całe zamieszanie na wyspie. Na końcu książki wydawnictwo umieściło tabelę z danymi wszystkich dwunastu osób przebywających na wyspie. Takie rozwiązanie było bardzo wygodne, bo to miejsce posłużyło mi za teren do robienia notatek. 

Premiera książki już 30 listopada 2017 roku!




Najlepsza historia miłosna jesieni? "Z popiołów" Martyna Senator #38

Najlepsza historia miłosna jesieni? "Z popiołów" Martyna Senator #38

Nie lubię romansów - wielokrotnie to już powtarzałam. Jeżeli już planuję przeczytanie książki z tego gatunku, muszę być pewna, że spodoba mi się. Przy Z popiołów nie miałam tej pewności, ale na szczęście - nie zawiodłam się!



Tytuł: Z popiołów
Autor: Martyna Senator
Stron: 335
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Czwarta Strona


Ale śmierć nie chodzi na kompromisy. Nie puka do drzwi i nie pyta człowieka, czy jest na nią gotowy. Po prostu wchodzi i zabiera to, po co przyszła.

~~~~~~~~~~~~

Traumatyczna przeszłość Sary nie daje się zapomnieć. Dziewczyna nie wierzy już w miłość - jest przekonana, że to uczucie może przynieść jedynie ból i wyrządzać krzywdę. Tego samego zdania jest także Michał, pewien chłopak pracujący w barze.

Ich spotkanie może odmienić ich samych. Sara zgadza się jedynie na przyjaźń, ale czy to chłopakowi wystarczy?

Budowany przez lata mur otaczający Sarę zaczyna stopniowo pękać pod wpływem opiekuńczego chłopaka z baru.


Czasami lepiej być samotną wyspą, niż dzielić życie z kimś, kto nie daje ci szczęścia.

~~~~~~~~~~~~

Książka ta przyszła do mnie z wydawnictwa jeszcze przed premierą, razem z mała niespodzianką, jaką był łańcuszek z gitarą. Ten drobiazdżek zapowiadał mi, co będzie wątkiem pobocznym w Z popiołów.

Jeżeli chodzi o bohaterów - pokochałam ich całym serduszkiem! Sara i Michał są wspaniali. Autorka wspaniale ich wykreowała, bo nie są to sztuczne postaci. Czytając książkę czułam, jakby opowiadali mi tę historię twarzą w twarz. Niesamowicie się z nimi zżyłam i szczerze mówiąc, już nie mogę się doczekać kontynuacji tej serii! 
Sara jest realistką, która głęboko w sobie skrywa bolesną przeszłość. Tym, co się wydarzyło, nie chce się dzielić nawet z najlepszą przyjaciółką. Dziewczyna poza babcią i przyjaciółką właściwie nie ma nikogo - prawie wcale nie utrzymuje kontaktu z rodzicami.
Michał to dobry, troskliwy chłopak. Nie daje po sobie poznać, że jemu także jest ciężko. Podczas lektury dowiecie się, że Michał też miał dosyć trudną przeszłość. Serdecznie Was zachęcam do sięgnięcia po tę książkę!

Tak jak już wspomniałam, wątkiem pobocznym jest muzyka, a właściwie talent muzyczny Sary. W książce pojawia się wiele tekstów utworów komponowanych przez bohaterkę. Jeżeli chcecie posłuchać gotowych utworów zapraszam Was TUTAJ. Na tym kanale znajdziecie specjalnie przygotowane aranżacje piosenek z książki Z popiołów.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że historię bohaterów poznajemy z dwóch perspektyw - Sary i Michała. Na początku myślałam, że będzie sprawiać to problemy, że nie będę wiedziała, kto aktualnie jest narratorem itp. Na szczęście narracja Martyny Senator jest tak dobra i przyjemna, że nie było mowy o tego typu problemach. 
Tę powieść czyta się bardzo przyjemnie. Z popiołów porwało mnie. Miejscami się śmiałam, miejscami miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę, a chwilę później płakałam. Autorka wspaniale przedstawiła mi emocje bohaterów, przez co sama zaczęłam je odczuwać.
Okładka tej książki jest bardzo klimatyczna. Jeżeli chcecie zobaczyć, jak będą wyglądać kolejne tomy tej serii zapraszam Was TUTAJ, na mojego fanpage'a. Zachęcam także do polubienia tej strony, aby otrzymywać informację o nowych postach i konkursach organizowanych na blogu :)


Za tę wspaniałą książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! <3






50 wspaniałych lekcji! "Kochaj" Regina Brett #37

50 wspaniałych lekcji! "Kochaj" Regina Brett #37




Tytuł: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół
Autor: Regina Brett
Stron: 345
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Insignis

Wszyscy nosimy w sobie rany...

~~~~~~~~~~~~

W tej książce poruszyły mnie już pierwsze zdania wstępu:

Ta książka nie jest dla każdego.
Napisałam ją z myślą o tych, którzy zostali zranieni, albo kochają zranionych ludzi, ale i dla tych, którzy są niewiadomi swoich własnych ran, chociaż innym wydają się one oczywiste.
No dobrze, wygląda na to, że ta książka jest dla każdego.

No i jak tu nie kochać Reginy Brett? Jest to autorka, która potrafi w jednym momencie rozśmieszyć nas, a chwilę później doprowadzić do łez. W swojej trzeciej, najbardziej osobistej książce, otwiera się przed nami i na podstawie swojej historii pokazuje, że każdy zasługuje na miłość, zrozumienie, szacunek i ciepło.

Czytając o tym, przez co przechodziła ta kobieta, czułam dreszcze... Regina Brett jest niesamowicie silną i mądrą osobą. Większość z nas pewnie poddałaby się w połowie jej drogi, ale ona, mimo, że została wielokrotnie doświadczana przez los, szła dalej przez życie. Dała radę wyrwać się z toksycznego związku, wyleczyła się z uzależnienia alkoholowego. Teraz ma kochającą rodzinę i jej pasją jest pokazywanie ludziom, że każdy z nas jest wartościowy. Coś niesamowitego!

W książce Kochaj przechodzimy przez kolejne etapy z życia Reginy - od lat dziecięcych, kiedy to w akcie desperacji postanawia odebrać sobie życie, przez lata młodzieńcze, aż po dorosłość. W każdej lekcji znajdowałam coś dla siebie. Byłam tym zaskoczona, bo mnie i autorkę dzieli spora różnica wieku. Doszłam jednak do wniosku, że sposób pisania autorki i to, o czym pisze jest na tyle "ludzkie", że do każdego odbiorcy trafi jej twórczość.

Wydawnictwo Insignis wykonało kawał dobrej roboty! Bardzo się cieszę, że wszystkie książki utrzymane są w jednakowym stylu - bardzo minimalistycznym. Poza tym książka jest wykonana bardzo solidnie i będzie wspaniale się prezentować na półce obok pozostałych książek tej autorki :)

Uważam, że Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół to najlepsza książka tej autorki. Być może z tego powodu, że jest jej najbardziej osobistą książką. Dzięki jej otwartości czytając tę książkę czułam, jakbym rozmawiała z mamą lub dobrą przyjaciółką. Wydaje mi się, że te 50 lekcji zawartych w tej książce mogą pomóc niejednej zranionej osobie. Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę pozycję :)

Książkę możecie zamówić TUTAJ, a spot książki TUTAJ :) Zaprasza serdecznie!




Cyrk i magia?! "Król kier" Aleksandra Polak #36

Cyrk i magia?! "Król kier" Aleksandra Polak #36




Tytuł: Król kier
Autor: Aleksandra Polak
Stron: 356
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Są na tym świecie rzeczy, które nas krzywdzą, a pragniemy ich bardziej niż czegokolwiek innego. Umysł mówi: „Uciekaj” i już obracamy się, by biec, ale nogi prowadzą nas w drugą stronę.

~~~~~~~~~~~~

Alicja jest w klasie maturalnej. W ostatnim roku swojej szkolnej edukacji nie spodziewa się niczego wyjątkowego - jej oceny są w porządku, jest w stabilnym związku i już od dawna przygotowuje się do tego jedynego, wymarzonego dnia w życiu licealisty - studniówki.

Jednak gdy między Alicją i jej chłopakiem zaczyna dziać się coś złego, a jej studniówka wcale nie przebiegła tak, jak dziewczyna zaplanowała, nastolatka zamyka się w swoim pokoju i jej jedyny cel to tulenie się do poduszek.

Dzięki przyjaciółce w końcu wychodzi z domu i rusza na pewną wystawę. To właśnie tego dnia zmieni się całe życie niepozornej nastolatki.

Magia, czary, miłość i niebezpieczeństwo wkradną się w życie Alicji, które już nigdy nie będzie takie samo...


Choć życie bywa ciężkie i okrutne, powinniśmy świętować jego piękno, gdy nadarzy się ku temu okazja.

~~~~~~~~~~~~

Jeśli czytacie mojego bloga już od jakiegoś czasu dobrze wiecie, że nie lubię romansów. To znaczy, nie lubię romansów podobnych do tych autorstwa Ellen Kennedy czy Johna Greena. Uwielbiam za to November 9 i Maybe someday Colleen Hoover. I chociaż Król kier nie jest typowym romansem, bo zawiera sporo elementów fantastycznych i magicznych, to uczucie rodzące się między bohaterami jest tak piękne i romantyczne, że będę wmawiać sobie, że jednak podoba mi się jakiś romans poza wyżej wymienionymi książkami Colleen Hoover.

Akcja książki dzieje się w Polsce, w Gdańsku (albo w Gdyni - ups, nie pamiętam), a bohaterowie są Polakami. Bardzo cieszę się z tego powodu, bo dzięki temu wydaje mi się, że książka będzie łatwiejsza w odbiorze dla każdego polskiego nastolatka. Ich pragnienia i problemy są nam bliższe niż trudności nastolatków zza oceanu.
Dostając propozycję recenzji tej książki bardzo się ucieszyłam. Spodziewałam się, że będzie to coś prostego, przyjemnego, nic wielkiego. Mile się zaskoczyłam! Książka okazała się naprawdę świetna! I chociaż moim zdaniem jest w niej kilka elementów do poprawy (o których zaraz wspomnę) wydaje mi się, że jest to zdecydowanie dobry debiut polskiej autorki. Króla kier czyta się szybko i przyjemnie. Historia bohaterów nas nie przytłacza, a wątek magiczny, rozwijający się w trakcie książki, jest niesamowicie ciekawy i wciągający. Dzięki temu książka ta jest bardzo dobrą opcją na weekendową lekturę.

Jeśli chodzi o rzeczy, które mi się nie spodobały w tej książce to na pewno skoki w czasie. Szczególnie w fantastyce lubię czytać o bardzo rozbudowanych światach, chętnie czytał opisy miejsc czy jakichś rzeczy typowych tylko dla tego świata i wykreowanych specjalnie dla jego potrzeb. W Królu kier zabrakło i tego. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach tej serii autorka lepiej przedstawi nam ten świat magiczny, ale również bliżej przedstawi nam Alicję - co lubi robić w wolnym czasie, jakie ma przemyślenia. Chodzi mi po prostu o to, że chciałabym bliżej poznać bohaterów i mieć możliwość zobaczenia świata Hadriana "od kuchni".

Spotkałam się z opiniami, że Król kier jest taką mieszanką młodzieżówek, które do tej pory pojawiały się na rynku. Może coś w tym jest. Autorka prawdopodobnie podstawy do napisania tej powieści czerpała z innych książek z gatunku fantastyki młodzieżowej. Jednak dołożyła między innymi tej jeden, ogromnie ważny element - cyrk. ŻADNA młodzieżówka z magią w tle nie kręciła się wokół cyrku i wszystkiego, co się z nim wiąże. To właśnie wyróżnia Króla kier spośród innych młodzieżówek fantastycznych.

Zakochałam się w okładce. Czyż ona nie jest cudowna? Mimo, że nie jestem artysta fotografem, mam nadzieję, że udało mi się uchwycić na zdjęciach jej blask i mieniącą się powierzchnię :)

Poza piękną historią w tej książce możecie znaleźć masę świetnych cytatów. Te dwa znajdujące się wyżej to tylko przedsmak tego, co możecie znaleźć czytając Króla kier. Gorąco polecam Wam tę książkę!

Aleksandrę Polak spotkałam na krakowskich targach książki i muszę powiedzieć, że jest to bardzo sympatyczna i serdeczna kobieta :) Serdeczne pozdrowienia dla Aleksandry! Z niecierpliwością czekam na kontynuację Króla kier :)


Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona <3





Copyright © 2014 LIBRO D&K , Blogger