Zakończyłam wyzwanie "52 książki w 2017 roku"!

Zakończyłam wyzwanie "52 książki w 2017 roku"!



Rok 2017 dobiega końca. Z tej okzaji chcę złożyć Wam serdeczne życzenia na nadchodzący rok 2018 - przede wszystkim zdrowia, dużo uśmiechu na twarzy i pogody ducha, energi do działania, chęci i motywacji, nawet na te szare dni :) Oczywiście życzę Wam ogromnej ilości nowych książek i jeszcze większej ilości przeczytanych pozycji w 2018 roku! W tym roku po raz pierwszy udało mi się zakończyć wyzwanie z wynikiem wyższym, niż nazwa przewiduje. Mam nadzieję, że ten kolejny rok będzie jeszcze bogatszy w przeczytane książki!
Oto lista 56 książek, które udało mi się przeczytać przez ostatnie 10 miesięcy (bo do wyzwania przystąpiłam pod koniec lutego):
  1. Chłopak, który stracił głowę – J.C.Whaley (350 stron)
  2. Jesteś cudem – R.Brett (355)
  3. Papierowe miasta – J.Green (400)
  4. W śnieżną noc – J.Green, M.Johnson, L.Myracle (312)
  5. Kiedy odszedłeś – J.Moyes (496)
  6. Panika – L.Oliver (360)
  7. Światło między oceanami – M.L.Stedmann (432)
  8. Każdego dnia – D.Levithan (264)
  9. Mały książę – A.De Saint-Exupery (112)
  10. Pewnego dnia – D.Levithan (280)
  11. Czerwona królowa  V.Aveyard (488)
  12. Szklany miecz – V.Aveyard (560)
  13. November 9 – C.Hoover (336)
  14. Margo – T.Fisher (352)
  15. Niezauważana – M.Sedgwick (352)
  16. Naznaczeni śmiercią – V.Roth (534)
  17. Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender – L.Walton (299)
  18. Maybe someday – C.Hoover (440)
  19. Zemsta – A.Fredro (149)
  20. Dziewczyna, którą kochałeś – J.Moyes (512)
  21. Ugly love – C.Hoover (344)
  22. Prawdodziejka – S.Dehnard (384)
  23. Wiatrodziej – S.Dehnard (399)
  24. Drugie bicie serca – T.Murray (400)
  25. Buntowniczka z pustyni – A.Hamilton (365)
  26. Tysiąc odłamków ciebie – C.Gray (366)
  27. Czas żniw – S.Shannon (520)
  28. Zakon mimów – S.Shannon (540)
  29. Pieśń jutra – S.Shannon (400)
  30. Początek wszystkiego – R.Schneider (352)
  31. Confess – C.Hoover (304)
  32. Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno – K.Mosley (351)
  33. Koralina – N.Gaiman (112)
  34. Układ – E.Knnedy (464)
  35. Łowca czterech żywiołów – A.Adamska (336)
  36. Replika – L.Oliver (448)
  37. Zdrajca tronu – A.Hamilton (560)
  38. The perfume of death – K.Hadley (176)
  39. Moja lady Jane – C.Hand, B.Ashton, J.Meadows (432)
  40. Oddam ci słońce – J.Nelson (374)
  41. Chłopak z sąsiedztwa – K.West (350)
  42. Dżentelmen w Moskwie – A.Towels (560)
  43. Nowy świt – Tomasz Sobania (400)
  44. Latarnik – H.Sienkiewicz (30)
  45. Młody świat – C.Weitz (360)
  46. Żniwiarz. Pusta noc – P.Hendel (432)
  47. Najlepszy powód by żyć – A.Docher (400)
  48. Piękne złamane serca – S.Barnard (350)
  49. Król kier – A.Polak (356)
  50. Z popiołów – M.Senator (336)
  51. Niepoliczalne – K.Gregory (304)
  52. Kochaj – R.Brett (354)
  53. Kamienie na szaniec – A.Kamiński (256)
  54. Murder Park – J.Winner (432)
  55. Miasto świętych i złodziei – N.C.Anderson (512)
  56. We wspólnym rytmie – J.Moyes (530)
W tym roku przeczytałam 20972 strony. Ciekawie wygląda ten wynik w przeliczeniu na strony :)

Aby ten post nie był zbyt nudny, przygotowałam jeszcze kilka pytań na czytelnicze podsumowanie tego roku.

  • Najlepsza pojedyncza książka przeczytana w 2017 roku.
Zdecydowanie w tej kategorii pierwsze miejsce zajmuje Dziewczyna, którą kochałeś autorstwa Jojo Moyes. Była to trzecia książka tej autorki, którą przeczytałam i to właśnie dzięki tej powieśći przekonałam się do niej. Zanim się pojawiłeś nie zrobiło na mnie jakiegoś większego wrażenia, a Kiedy odszedłeś to była totalna porażka. Cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę. Link do recenzji znajdziesz TUTAJ.




  • Najlepsza książka wchodząca w skład jakieś serii przeczytana w 2017 roku.
Długo się wahałam pomiędzy Zdrajcą tronu a Czasem żniw. Zdecydowałam się na tę drugą, bo jest to pierwsza część siedmiotomowego cyklu, w której poznajemy cały świat od podstaw, a ja uwielbiam takie bardzo szczegółowe przedstawianie świata książki. Link do recenzji znajdziecie TUTAJ







  • Najlepsza seria przeczytana w 2017 roku.
W tej kategorii wygrywa seria Buntowniczka z pustynia. Wybrałam tę serię mimo, że nie jest jeszcze zakończona - trzeci tom ukaże się w czerwcu (nie wiem, czy wytrzyam tyle czasu bez Jina...). Kiedy mam wybrać najlepszą serię zawsze wybieram między Czasem żniw a Buntowniczką z pustyni. W tym przypadku wybrałam tę drugą serię z uwagi na szybkość wydawania kolejnych części. Link do recenzj znajdziecie TUTAJ (tom pierwszy) i TUTAJ (tom drugi).

  •  Najgorsza pojedyncza książka przeczytana w 2017 roku.
Ja tylko zostawię tu to zdjęcie i link do recenzji. Nie mam najmniejszej ochoty wracać do tej książki. Jeżeli jeszcze nie wiecie, dlaczego moim zdaniem jest tak kiepska, koniecznie przeczytajcie moją recenzję tej książki i pod żadnym pozorem nie kupujcie jej. Nie warto tracić czasu na coś tak okrponego! Link do recenzji TUTAJ.






  • Najgorsza seria przeczytana w 2017 roku.
Z ciężkim bólem serca muszę przyznać, że najgorszą przeczytaną przeze mnie serią była Czerwona królowa. Niestety, bo pierwszy tom zapowiadał naprawdę świetną serię. Przez kolejny tom ledwie przebrnęłam, a trzeci już sobie odpuściłam gdzieś w połowi - szkoda mi było czasu na tak infantylną i nudną książkę.

  • Najgrubsza przeczytana książka w 2017 roku.
Jest to Zdrajca tronu ze swoimi 560 stronami czystej przyjemności! Bardzo polecam tę serię! Link do recenzji TUTAJ.






  • Najcieńsza przeczytana książka w 2017 roku.
W moim przypadku to Latarnik o długości całych 30 stron! Mimo tego, że było to krótka lektura, zapamiętam ją na długo. Główny bohater nosił takie samo nazwisko jak ja :)


~~~~~~~~~~~~

To już wszystko, co na dzisiaj dla Was przygotowałam. Mam nadzieję, że miło spędzicie sylwestra :) Do zobaczenia w przyszłym roku!



Przedłużmy sobie Święta!

Przedłużmy sobie Święta!

Hejka!
Wybaczcie mi, że tak długo nie było żadnych nowych postów. Miałam okropnego "stopa czytelniczego". Na całe szczęście już z niego wyszłam i niedługo na blogu nowe recenzje! Dziś mam dla Was post o książkach idealnych na Święta. Mimo, że Wigilia już za nami, dzięki tym książkom Święta mogą trawać cały rok. Zapraszam serdecznie!



1. "Psiego najlepszego" W.Bruce Cameron

Pielęgnuj wspomnienie o chwilach, które razem spędziliśmy, zamiast żałować, że minęły.

Kiedy na świat przychodzi pięć niesfornych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska. Tam poznaje uroczą i kochającą zwierzęta Kerri, która z zapałem uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska. Wraz z upływem czasu Josh zaczyna darzyć dziewczynę coraz cieplejszym uczuciem. Im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej przywiązuje się do futrzaków, które wniosły w jego życie mnóstwo miłości.
Kiedy zbliżają się święta i nieuchronny termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.


2. "Światło" Jay Asher

Sierra prowadzi podwójne życie, a jego rytm wyznaczają święta Bożego Narodzenia. Jedno to życie w Oregonie, przy plantacji drzewek choinkowych, którą prowadzi jej rodzina. Drugie to życie świąteczne, kiedy przychodzi czas ich sprzedaży i wszyscy przenoszą się na miesiąc do Kalifornii. Gdy podczas jednej ze świątecznych podróży poznaje Caleba, wszystko się zmienia.
Calebowi daleko do idealnego chłopaka. Kiedyś popełnił ogromny błąd, którego cenę wciąż płaci. Sierra potrafi w nim jednak zobaczyć coś więcej niż jego przeszłość i jest gotowa zrobić wszystko, by pomóc mu odzyskać wiarę w siebie. Sierra i Caleb odkrywają coś, co może przezwyciężyć nieporozumienia, podejrzliwość i niechęć, które narastają wokół nich: prawdziwą miłość.


3. "W śnieżną noc" Lauren Myracle, Maureen Johnson, John Green

Trzy nastrojowe i dowcipne zarazem, powiązane ze sobą romantyczne opowiadania, napisane przez troje znanych amerykańskich pisarzy to wspaniały świąteczny prezent nie tylko dla miłośników powieści Johna Greena. W Wigilię miasteczko Gracetown kompletnie zasypuje śnieg. Na pocztówkach może i wygląda to malowniczo, ale w rzeczywistości bardzo komplikuje życie. I na pewno nikt nie spodziewa się, że przedzieranie się przez zaspy samochodem rodziców, nieplanowana kąpiel w przeręblu albo nieprzyzwoicie wczesna zmiana w Starbuksie mogą prowadzić do spotkania z miłością. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia świąt, zdarzyć się może wszystko.


4. "Wieczór taki jak ten" Gabriela Gargaś

Michalina ma 27 lat i sama wychowuje młodszego brata. Mieszkają w przepięknej, malowniczej miejscowości u podnóża Tatr. W codziennych trudach wspiera ją jej babcia Zosia, właścicielka cukierni „Cynamonowe serca”. To za jej radą, by podreperować budżet, wnuczka postanawia na okres Bożego Narodzenia wynająć pokoje dla gości. Do pensjonatu przyjeżdżają tylko cztery osoby: ekscentryczny rozwodnik, który najchętniej wymazałby Święta z kalendarza, starsza pani, która pragnie odzyskać utracone wspomnienia oraz tajemnicza pani doktor z córką. Gdy dzień przed Wigilią do drzwi domu Michaliny zapuka jeszcze jeden gość, życie kobiety wywróci się do góry nogami.


5. "Cztery płatki śniegu" Joanna Szarańska

Gwiazdka za pasem, w powietrzu pachnie makowcem, goździkami i zieloną choinką. Mieszkańcy małego miasteczka myślą już o przygotowaniach świątecznych, ale na drodze lepienia uszek i łańcuchów choinkowych staną im rodzinne perypetie. Zabiegani zapomną, co naprawdę liczy się w świętach. Na szczęście ktoś im o tym przypomni...Ten wyjątkowy czas skrzyżuje ze sobą drogi małżeństwa posądzającego się wzajemnie o zdrady, młodej mamy zmęczonej dobrymi radami teściowej, sknery, którego żona marzy o dziecku, kobiety samotnie wychowującej córeczkę i pewnego przystojnego mężczyzny. Wśród codziennych problemów trudno się zatrzymać i po prostu cieszyć wspólnymi chwilami, ale w miasteczku mieszka ktoś, kto pomoże im na nowo odkryć magię świąt.


Mam nadzieję, że dzięki tym lekturom magia Świąt zostanie z nami jeszcze na długi czas :) 



W tym poście wykorzystałam opisy książek z portalu lubimyczytac.pl




Jak być zorganizowanym z "Bullet Bookiem"? #41

Jak być zorganizowanym z "Bullet Bookiem"? #41

Rok szkolny zaczął się już bardzo dawno. Do tego czasu zdążyłam się już zorganizować. Wiem, kiedy mogę sobie pozwolić na przyjemności, kiedy muszę zająć się nauką, a kiedy jest czas na grę na instrumencie. Przyznam, że na początku września ciągle jeszcze czułam, jakby nadal trwały wakacje. Na szczęście w porę dotarły do mnie te książki, o których dzisiaj trochę opowiem. Jeśli masz problemy z zorganizowaniem swojego czasu, albo chcesz poznać ciekawe metody planowania dnia - ten post jest właśnie dla Ciebie!



Jeżeli szukasz pewnego rodzaju "poradnika", który jest już przygotowany do użytkowania i zapisywania w nim notatek, ważnych wydarzeń czy Twoich myśli - "Bullet Book" jest dla Ciebie idealny! Ja go pokochałam i wiem, że nie rozstanę się z nim jeszcze przez długi czas, bo to właśnie ta książka pomogła mi się "ogarnąć" na początku nowego roku szkolnego. W "Bullet Booku" znajdziecie nie tylko miejsce na istotne wydarzenia w nadchodzącym czasie, ale także sporo motywujących tekstów i ćwiczeń, które pomagają zrozumieć samego siebie, poznać się lepiej.
Na fotografii wyżej możecie zobaczyć jedno z wypełnionych przeze mnie ćwiczeń. Koło równowagi ma pomóc określić, które rzeczy są dla nas istotne, a które nie są aż tak ważne w naszym życiu.

Wydane tej książki (ale także "Twój rok z Bullet Bookiem") jest przepiękne! Zarówno okładka jak i wnętrze zachęcają do korzystania z tych książek. Są bardzo intuicyjne oraz proste w zrozumieniu i obsłudze. Używam tych książek od listopada i zauważyłam, że każda ważna rzecz, która będzie miała miejsce w najbliższym czasie (egzamin w szkole muzycznej, klasówka, kartkówka) jest przeze mnie od razu notowana w "Bullet Booku". Dzięki temu jestem pewna, że ważne istotne zadanie mi nie umknie w natłoku pracy i obowiązków :)
Niestety nie jestem obdarzona zbyt dużym talentem plastycznym. Nawet moje pismo nie należy do najładniejszych. Miałam nadzieję, że poradzę sobie ze stworzeniem Bujo. Cóż... Zostanę jednak przy gotowych kalendarzach :P
Mimo tego, że mój Bujo nie wygląda ładnie muszę przyznać, że "Twój rok z Bullet Bookiem" jest naprawdę solidnie przygotowany. Metody na przykład kaligrafowania są bardzo prosto i zrozumiale opisane, a zdjęcia czcionek pomagają w kaligrafowaniu.


Krótkie podsumowanie.
Obie książki dziś opisane przeze mnie są genialnie przygotowane i opracowane. Zawierają ogrom przydatnych wskazówek, rad i różnego rodzaju metod. "Bullet Book" został wyposażony w dużą ilość ćwiczeń, których przykłady możecie zobaczyć powyżej. "Rok z Bullet Bookiem" moim zdaniem bardziej zadowoli osoby, które wolą same przygotować swój zeszyt z ważnymi sprawami i notatkami. Mimo tego, że w moim przypadku lepiej sprawdził się "Bullet Book", zachęcam do kupienia tych książek i spróbowania swoich sił w tworzeniu Bujo :)




Ile wiemy o samych sobie?  "Niepoliczalne" Karen Gregory #40

Ile wiemy o samych sobie? "Niepoliczalne" Karen Gregory #40

Ostatnio nie czytałam nic, poza książkami od wydawnictw. Nie, żeby nie dawało mi to przyjemności -absolutnie! Ale potrzebowałam czegoś, co od dawna chciałam przeczytać, a przez brak czasu tego nie zrobiłam. Na szczęście na półce zauważyłam czekającą na mnie książkę, o której dzisiaj trochę opowiem :)


Tytuł: Niepoliczalne
Autor: Karen Gregory
Stron: 335
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Jaguar


Po drodze do domu widzę siebie kątem oka w szybie wystawowej. Rozrastam się niepowstrzymanie, jakby wszystkie te gumki, którymi się ciasno obwiązałam, pękały jedna po drugiej i strzelały we wszystkich kierunkach, a ja wylewam się spomiędzy nich, tłusta i łakoma.

~~~~~~~~~~~~

Kiedy nastoletnia anorektyczka, Hedda, dowiaduje się, że jest w ciąży natychmiast chce pozbyć się tego problemu. Jest przekonana, że Nia (bo tak nazywa swoją chorobę) nie będzie chciała dzielić się dziewczyną z jakimś obcym ciałem w jej organizmie.

Jednak na aborcję jest już za późno i dziewczyna nie ma wyjścia - musi urodzić dziecko. Na czas ciąży zawiązuje umowę z Nią - do narodzin dziecka choroba da jej spokój, a gdy już pozbędzie się noworodka, Nia będzie mogła powrócić.

Hedda ustaliła, że do końca tego koszmaru zostało tylko 17 tygodni, 119 dni i 357 posiłków. Po porodzie wszystko jednak może ulec zmianie. Czy Hedda nadal będzie przekonana, że nie będzie zajmować się dzieckiem? Czy Nia wygra z więzią łączoną matkę i jej dziecko?


Tego, co najważniejsze, i tak nie da się policzyć.

~~~~~~~~~~~~

Niepoliczalne to debiut Karen Gregory. Ja tę książkę uważam za najlepszy debiut literacki, jaki do tej pory miałam okazję czytać. Emocje Heddy są tak świetnie opisane, że podczas lektury miałam wrażenie, że to ja podejmuję te wszystkie decyzje, że to ja muszę zmagać się z tyloma problemami. Kiedyś na biologii miałam okazję zobaczyć film dokumentalny o anorektyczkach, które są w trakcie walki z chorobą. Ich opowieści o swoich uczuciach, o toku myślenia idealnie pasują do tego, co przeczytałam w tej książce. Zastanawiałam się, jak to się stało, że autorce udało się tak dobrze przedstawić nam myśli anorektyczki. A później spojrzałam na podziękowania i wszystko stało się jasne... Jeżeli jesteście ciekawi, co wiąże autorkę książki z Hedda - przeczytajcie Niepoliczalne.

Na kartach tej powieści możemy zauważyć przemianę Heddy. Na początku jest dziewczyną skupioną w całości na anoreksji, na liczeniu kalorii, posiłków i kroków. Nie dopuszcza do siebie faktu, że wkrótce jej całe życie może się zmienić. Słucha tylko Nii, ciągle myśli o zmarłej przyjaciółce, Molly. Z biegiem czasu Hedda staje się coraz bardziej świadoma tego, że w jej organizmie rozwija się życie. Dziewczyna ciągle się waha, nie jest pewna, co powinna zrobić. Bardzo chętnie napisałabym Wam, co później dzieje się z nastolatką, ale w tym przypadku już zaspojlerowałabym Wam bardzo ważny wątek, czego nie chcę. Musicie mi więc uwierzyć na słowo, że w czasie czytania tej książki, główna bohaterka zmienia się w nową, świadomą swoich czynów i odpowiedzialną osobę.

Książkę, po mimo swojej dosyć trudnej tematyki, czytało mi się szybko. Historia Heddy i jej życia mocno mnie wciągnęła i pochłonęła. Były momenty, w których płakałam, czasami też się śmiałam, ale było kilka rzeczy, które mnie szokowały lub zaskakiwały. Na przykład scena, kiedy kilka miesięcy po porodzie, Hedda (nie zdradzę, w jakich to było okolicznościach) włożyła po prostu słuchawki do uszu i odcięła się od całego świata. Moment, w którym przyszedł sąsiad całkowicie mną wstrząsnął. Jak w ogóle można być tak nieczułym na czyjeś problemy i przeciwności losu?! 
Jeżeli chodzi o zaskoczenia... tajemnica, którą skrywał Robin była dla mnie tragedią, bo liczyłam na całkowicie inny obrót sytuacji.

Wątek ciąży Heddy nie jest tutaj jedyny. Poza tym w tej książce możemy znaleźć opowieść o bardzo skomplikowanej relacji rodzinnej, kontakcie z innymi anorektyczkami, wsparcia ze strony odpowiednich organów i wiele, wiele innych istotnych wątków.
Na chwilkę uwagi zasługuje także okładka. Ta krople, które otaczają postać na okładce mogą symbolizować problemy, które przytłaczały tę niewiele starszą ode mnie dziewczynę. Słowa zapisane na kilku kroplach w ogromnym skrócie mówią nam, o czym opowiada ta historie - o miłości, strachu, nadziei i życiu.

Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że recenzja jest tak długa, ale czytaniu tej książki towarzyszyła mi masa emocji, o której chciałam opowiedzieć Wam. Zachęcam Was do sięgnięcia po Niepoliczalne. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie :)


"Murder Park. Park Morderców" Jonas Winner #39 (przedpremierowo)

"Murder Park. Park Morderców" Jonas Winner #39 (przedpremierowo)

Po mimo tego, że do tej pory niezbyt chętnie sięgałam po kryminały i thrillery, postanowiłam zgodzić się na recenzję tej książki. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo książka okazała się fenomenalna!


Tytuł: Murder Park. Park morderców
Autor: Jonas Winner
Stron: 432
Premiera: 30.11.2017 
Wydawnictwo: Initium


„Murder Park”. Logo to było wyraźnie widoczne na wszystkich prospektach i na długopisie. Pod spodem widniał tytuł „Twój weekend z zabójcą”.

~~~~~~~~~~~~

Zodiac Island to malownicza wyspa u wybrzeży USA. To właśnie na terenie tej wyspy mieścił się popularny park rozrywki, który odwiedzały całe rodziny. Zodiac Island słynęła z waty cukrowej, gwaru, śmiechu, kolejki górskiej i... z seryjnego mordercy.

Po trzecim morderstwie park zostaje zamknięty. Mija dwadzieścia lat, zanim ktokolwiek decyduje się na kupno terenu i zainwestowanie go. Przedsiębiorca, Rupert Levin postanawia stworzyć tam tematyczny Park Morderców.

Już wkrótce otwarcie Parku Morderców. Na wyspę przybywają osoby ze świata mediów, aby poznać to miejsce i wydać opinię na jego temat. Jednak ten beztroski weekend zamienia się w koszmar, bowiem na wyspie nadal grasuje morderca...


Bo śmierć krążyła po wyspie – chuda, czarna i ogromna. Śmierć, której zimne usta musnęły już każdego z nich.

~~~~~~~~~~~~
Kiedy czytając opis książki natrafiłam na stwierdzenie, że Jonas Winner jest mistrzem kamuflażu i nie będziemy w stanie przewidzieć zakończenia, pomyślałam sobie, że pewnie wyolbrzymiają. No, tym razem niestety ( a może właśnie na szczęście? ) nie miałam racji. Fakt, moje podejrzenia w pewnym małym procencie się sprawdziły, ale to, co wydarzyło się na końcu zupełnie mnie zaskoczyło. Ale może najpierw przejdźmy do początku książki :)

Na samym początku zapoznajemy się z komunikatem głoszącym, że dawny Zodiac Island został sprzedany i buduje się tam Murder Park - inwestycja niejakiego Ruperta Levina. Następnie poprzez pewien wywiad zostajemy powoli wprowadzeni do całej historii. Najbardziej w tej książce podobał mi się fakt, że kiedy byłam pewna, że wiem już wszystko o każdym z bohaterów, kolejne rozdziały udowadniały mi, że właściwie nie wiem nic o tych dwunastu osobach na wyspie. Ciągłe zaskoczenia i niespodziewane zwroty akcji nadają ogromną dynamikę tej książce, dzięki czemu czyta się ją w dwa - trzy wieczory. 

Głównym bohaterem jest Paul Greenbalt, który, jak dowiadujemy się w trakcie lektury, jest bardzo silnie związany z tą wyspą i wydarzeniami, które miały na niej miejsce dwadzieścia lat temu. Bardzo zainteresowały mnie te wtrącenia w narracji, które były myślami Paula. Czasem były zabawne, wyhaczyłam kilka śmieszniejszych cytatów. Ukazywały jednak jak bardzo racjonalnie myśli ten młody człowiek. Udostępnianie nam jego myśli mogło być częścią manipulacji, którą stosował autor książki. Wydaje mi się, że autor za wszelką cenę chciał, abyśmy myśleli jak główny bohater i całkowicie wierzyli jego wersji wydarzeń. Ja przyznam, że całkowicie popłynęłam w tym temacie. Byłam tak skupiona na dedukcji Paula, że nie brałam właściwie innych rozwiązań pod uwagę. Uważam jednak, że to dobrze. Dzięki temu, że byłam nastawiona tylko na jedno rozwiązanie, zakończenie książki mnie bardzo zaskoczyło.

Bardzo spodobał mi się motyw znaków zodiakalnych, który był obecny w tej książce. Nadawało to nutkę tajemniczości i może czegoś nadprzyrodzonego. Także wywiady czytało mi się bardzo przyjemnie i były bardzo pomocne, gdy próbowałam ustalić osobę odpowiedzialną za całe zamieszanie na wyspie. Na końcu książki wydawnictwo umieściło tabelę z danymi wszystkich dwunastu osób przebywających na wyspie. Takie rozwiązanie było bardzo wygodne, bo to miejsce posłużyło mi za teren do robienia notatek. 

Premiera książki już 30 listopada 2017 roku!




Najlepsza historia miłosna jesieni? "Z popiołów" Martyna Senator #38

Najlepsza historia miłosna jesieni? "Z popiołów" Martyna Senator #38

Nie lubię romansów - wielokrotnie to już powtarzałam. Jeżeli już planuję przeczytanie książki z tego gatunku, muszę być pewna, że spodoba mi się. Przy Z popiołów nie miałam tej pewności, ale na szczęście - nie zawiodłam się!



Tytuł: Z popiołów
Autor: Martyna Senator
Stron: 335
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Czwarta Strona


Ale śmierć nie chodzi na kompromisy. Nie puka do drzwi i nie pyta człowieka, czy jest na nią gotowy. Po prostu wchodzi i zabiera to, po co przyszła.

~~~~~~~~~~~~

Traumatyczna przeszłość Sary nie daje się zapomnieć. Dziewczyna nie wierzy już w miłość - jest przekonana, że to uczucie może przynieść jedynie ból i wyrządzać krzywdę. Tego samego zdania jest także Michał, pewien chłopak pracujący w barze.

Ich spotkanie może odmienić ich samych. Sara zgadza się jedynie na przyjaźń, ale czy to chłopakowi wystarczy?

Budowany przez lata mur otaczający Sarę zaczyna stopniowo pękać pod wpływem opiekuńczego chłopaka z baru.


Czasami lepiej być samotną wyspą, niż dzielić życie z kimś, kto nie daje ci szczęścia.

~~~~~~~~~~~~

Książka ta przyszła do mnie z wydawnictwa jeszcze przed premierą, razem z mała niespodzianką, jaką był łańcuszek z gitarą. Ten drobiazdżek zapowiadał mi, co będzie wątkiem pobocznym w Z popiołów.

Jeżeli chodzi o bohaterów - pokochałam ich całym serduszkiem! Sara i Michał są wspaniali. Autorka wspaniale ich wykreowała, bo nie są to sztuczne postaci. Czytając książkę czułam, jakby opowiadali mi tę historię twarzą w twarz. Niesamowicie się z nimi zżyłam i szczerze mówiąc, już nie mogę się doczekać kontynuacji tej serii! 
Sara jest realistką, która głęboko w sobie skrywa bolesną przeszłość. Tym, co się wydarzyło, nie chce się dzielić nawet z najlepszą przyjaciółką. Dziewczyna poza babcią i przyjaciółką właściwie nie ma nikogo - prawie wcale nie utrzymuje kontaktu z rodzicami.
Michał to dobry, troskliwy chłopak. Nie daje po sobie poznać, że jemu także jest ciężko. Podczas lektury dowiecie się, że Michał też miał dosyć trudną przeszłość. Serdecznie Was zachęcam do sięgnięcia po tę książkę!

Tak jak już wspomniałam, wątkiem pobocznym jest muzyka, a właściwie talent muzyczny Sary. W książce pojawia się wiele tekstów utworów komponowanych przez bohaterkę. Jeżeli chcecie posłuchać gotowych utworów zapraszam Was TUTAJ. Na tym kanale znajdziecie specjalnie przygotowane aranżacje piosenek z książki Z popiołów.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że historię bohaterów poznajemy z dwóch perspektyw - Sary i Michała. Na początku myślałam, że będzie sprawiać to problemy, że nie będę wiedziała, kto aktualnie jest narratorem itp. Na szczęście narracja Martyny Senator jest tak dobra i przyjemna, że nie było mowy o tego typu problemach. 
Tę powieść czyta się bardzo przyjemnie. Z popiołów porwało mnie. Miejscami się śmiałam, miejscami miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę, a chwilę później płakałam. Autorka wspaniale przedstawiła mi emocje bohaterów, przez co sama zaczęłam je odczuwać.
Okładka tej książki jest bardzo klimatyczna. Jeżeli chcecie zobaczyć, jak będą wyglądać kolejne tomy tej serii zapraszam Was TUTAJ, na mojego fanpage'a. Zachęcam także do polubienia tej strony, aby otrzymywać informację o nowych postach i konkursach organizowanych na blogu :)


Za tę wspaniałą książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona! <3






50 wspaniałych lekcji! "Kochaj" Regina Brett #37

50 wspaniałych lekcji! "Kochaj" Regina Brett #37




Tytuł: Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół
Autor: Regina Brett
Stron: 345
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Insignis

Wszyscy nosimy w sobie rany...

~~~~~~~~~~~~

W tej książce poruszyły mnie już pierwsze zdania wstępu:

Ta książka nie jest dla każdego.
Napisałam ją z myślą o tych, którzy zostali zranieni, albo kochają zranionych ludzi, ale i dla tych, którzy są niewiadomi swoich własnych ran, chociaż innym wydają się one oczywiste.
No dobrze, wygląda na to, że ta książka jest dla każdego.

No i jak tu nie kochać Reginy Brett? Jest to autorka, która potrafi w jednym momencie rozśmieszyć nas, a chwilę później doprowadzić do łez. W swojej trzeciej, najbardziej osobistej książce, otwiera się przed nami i na podstawie swojej historii pokazuje, że każdy zasługuje na miłość, zrozumienie, szacunek i ciepło.

Czytając o tym, przez co przechodziła ta kobieta, czułam dreszcze... Regina Brett jest niesamowicie silną i mądrą osobą. Większość z nas pewnie poddałaby się w połowie jej drogi, ale ona, mimo, że została wielokrotnie doświadczana przez los, szła dalej przez życie. Dała radę wyrwać się z toksycznego związku, wyleczyła się z uzależnienia alkoholowego. Teraz ma kochającą rodzinę i jej pasją jest pokazywanie ludziom, że każdy z nas jest wartościowy. Coś niesamowitego!

W książce Kochaj przechodzimy przez kolejne etapy z życia Reginy - od lat dziecięcych, kiedy to w akcie desperacji postanawia odebrać sobie życie, przez lata młodzieńcze, aż po dorosłość. W każdej lekcji znajdowałam coś dla siebie. Byłam tym zaskoczona, bo mnie i autorkę dzieli spora różnica wieku. Doszłam jednak do wniosku, że sposób pisania autorki i to, o czym pisze jest na tyle "ludzkie", że do każdego odbiorcy trafi jej twórczość.

Wydawnictwo Insignis wykonało kawał dobrej roboty! Bardzo się cieszę, że wszystkie książki utrzymane są w jednakowym stylu - bardzo minimalistycznym. Poza tym książka jest wykonana bardzo solidnie i będzie wspaniale się prezentować na półce obok pozostałych książek tej autorki :)

Uważam, że Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół to najlepsza książka tej autorki. Być może z tego powodu, że jest jej najbardziej osobistą książką. Dzięki jej otwartości czytając tę książkę czułam, jakbym rozmawiała z mamą lub dobrą przyjaciółką. Wydaje mi się, że te 50 lekcji zawartych w tej książce mogą pomóc niejednej zranionej osobie. Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po tę pozycję :)

Książkę możecie zamówić TUTAJ, a spot książki TUTAJ :) Zaprasza serdecznie!




Cyrk i magia?! "Król kier" Aleksandra Polak #36

Cyrk i magia?! "Król kier" Aleksandra Polak #36




Tytuł: Król kier
Autor: Aleksandra Polak
Stron: 356
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Są na tym świecie rzeczy, które nas krzywdzą, a pragniemy ich bardziej niż czegokolwiek innego. Umysł mówi: „Uciekaj” i już obracamy się, by biec, ale nogi prowadzą nas w drugą stronę.

~~~~~~~~~~~~

Alicja jest w klasie maturalnej. W ostatnim roku swojej szkolnej edukacji nie spodziewa się niczego wyjątkowego - jej oceny są w porządku, jest w stabilnym związku i już od dawna przygotowuje się do tego jedynego, wymarzonego dnia w życiu licealisty - studniówki.

Jednak gdy między Alicją i jej chłopakiem zaczyna dziać się coś złego, a jej studniówka wcale nie przebiegła tak, jak dziewczyna zaplanowała, nastolatka zamyka się w swoim pokoju i jej jedyny cel to tulenie się do poduszek.

Dzięki przyjaciółce w końcu wychodzi z domu i rusza na pewną wystawę. To właśnie tego dnia zmieni się całe życie niepozornej nastolatki.

Magia, czary, miłość i niebezpieczeństwo wkradną się w życie Alicji, które już nigdy nie będzie takie samo...


Choć życie bywa ciężkie i okrutne, powinniśmy świętować jego piękno, gdy nadarzy się ku temu okazja.

~~~~~~~~~~~~

Jeśli czytacie mojego bloga już od jakiegoś czasu dobrze wiecie, że nie lubię romansów. To znaczy, nie lubię romansów podobnych do tych autorstwa Ellen Kennedy czy Johna Greena. Uwielbiam za to November 9 i Maybe someday Colleen Hoover. I chociaż Król kier nie jest typowym romansem, bo zawiera sporo elementów fantastycznych i magicznych, to uczucie rodzące się między bohaterami jest tak piękne i romantyczne, że będę wmawiać sobie, że jednak podoba mi się jakiś romans poza wyżej wymienionymi książkami Colleen Hoover.

Akcja książki dzieje się w Polsce, w Gdańsku (albo w Gdyni - ups, nie pamiętam), a bohaterowie są Polakami. Bardzo cieszę się z tego powodu, bo dzięki temu wydaje mi się, że książka będzie łatwiejsza w odbiorze dla każdego polskiego nastolatka. Ich pragnienia i problemy są nam bliższe niż trudności nastolatków zza oceanu.
Dostając propozycję recenzji tej książki bardzo się ucieszyłam. Spodziewałam się, że będzie to coś prostego, przyjemnego, nic wielkiego. Mile się zaskoczyłam! Książka okazała się naprawdę świetna! I chociaż moim zdaniem jest w niej kilka elementów do poprawy (o których zaraz wspomnę) wydaje mi się, że jest to zdecydowanie dobry debiut polskiej autorki. Króla kier czyta się szybko i przyjemnie. Historia bohaterów nas nie przytłacza, a wątek magiczny, rozwijający się w trakcie książki, jest niesamowicie ciekawy i wciągający. Dzięki temu książka ta jest bardzo dobrą opcją na weekendową lekturę.

Jeśli chodzi o rzeczy, które mi się nie spodobały w tej książce to na pewno skoki w czasie. Szczególnie w fantastyce lubię czytać o bardzo rozbudowanych światach, chętnie czytał opisy miejsc czy jakichś rzeczy typowych tylko dla tego świata i wykreowanych specjalnie dla jego potrzeb. W Królu kier zabrakło i tego. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach tej serii autorka lepiej przedstawi nam ten świat magiczny, ale również bliżej przedstawi nam Alicję - co lubi robić w wolnym czasie, jakie ma przemyślenia. Chodzi mi po prostu o to, że chciałabym bliżej poznać bohaterów i mieć możliwość zobaczenia świata Hadriana "od kuchni".

Spotkałam się z opiniami, że Król kier jest taką mieszanką młodzieżówek, które do tej pory pojawiały się na rynku. Może coś w tym jest. Autorka prawdopodobnie podstawy do napisania tej powieści czerpała z innych książek z gatunku fantastyki młodzieżowej. Jednak dołożyła między innymi tej jeden, ogromnie ważny element - cyrk. ŻADNA młodzieżówka z magią w tle nie kręciła się wokół cyrku i wszystkiego, co się z nim wiąże. To właśnie wyróżnia Króla kier spośród innych młodzieżówek fantastycznych.

Zakochałam się w okładce. Czyż ona nie jest cudowna? Mimo, że nie jestem artysta fotografem, mam nadzieję, że udało mi się uchwycić na zdjęciach jej blask i mieniącą się powierzchnię :)

Poza piękną historią w tej książce możecie znaleźć masę świetnych cytatów. Te dwa znajdujące się wyżej to tylko przedsmak tego, co możecie znaleźć czytając Króla kier. Gorąco polecam Wam tę książkę!

Aleksandrę Polak spotkałam na krakowskich targach książki i muszę powiedzieć, że jest to bardzo sympatyczna i serdeczna kobieta :) Serdeczne pozdrowienia dla Aleksandry! Z niecierpliwością czekam na kontynuację Króla kier :)


Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona <3





"Najlepszy powód, by żyć" Augusta Docher #35

"Najlepszy powód, by żyć" Augusta Docher #35



Tytuł: Najlepszy powód, by żyć
Autor: Augusta Docher
Stron: 361
Wydawnictwo: OMG Books
Rok wydania: 2017


Nie sposób skąpić kolejnych szans, gdy kogoś kochasz. I choć rozsądek podpowiada, że to głupie, że będziesz cierpieć, że znów spotka cie rozczarowanie, póki kogoś kochasz, twoje serce nie potrafi skapitulować

~~~~~~~~~~~~

Dominika budzi się dopiero po kilku dniach od tego wydarzenia. Nie pamięta zbyt dokładnie, co się wydarzyło, ale jest pewna jednego - jej ukochany tata nie chciał zrobić jej krzywdy, a to co się stało to tylko nieszczęśliwy wypadek.

Dziewczyna poddała się. Jej tata jest w więzieniu, a ona w krytycznym stanie w szpitalu. Są jednak osoby, które zdecydowały, że będą walczyć za nią...

Jakiś czas później Dominika potyka młodego lekarza, który zainteresował się jej przypadkiem. Tomek dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę, ale to Marcel, jego brat, będzie próbował naprawić jej wnętrze.


Nie można stracić czegoś, czego się nigdy nie miało

~~~~~~~~~~~~

Egzemplarz, który widzicie na zdjęciach jest egzemplarzem recenzenckim. Tak, miałam okazję przedpremierowo przeczytać tę książkę. Jeśli ktoś ma dobry wzrok (hihi, nie ja!), to może zauważyć, że na okładce widnieje 27 września jako data premiery. Taaa... Książka była przeczytana jeszcze przed tą datą, ale nie mogłam się zebrać do napisania recenzji, bo muszę niestety przyznać, że zawiodłam się tym, co przeczytałam.

Kiedy Pani z wydawnictwa zaproponowała mi recenzję tej książki, bardzo się ucieszyłam. Dużo słyszałam o tej pozycji i byłam jej bardzo ciekawa, bo jest to książka polskiej autorki i cała akcja dzieje się na terenie naszego kraju. Poza tym słyszałam bardzo dobre opinie o Najlepszym powodzie. Wprost nie umiałam się doczekać przeczytania jej!
Już na samym początku było ciężko... Nudziły mnie opisy emocji Dominiki, bo dziewczyna próbowała udawać silną, ale taka nie była. Jednak nie z tego powodu ją znielubiłam. Byłam na nią zła o to, że nie dała sobie powiedzieć, że potrzebuje pomocy! To mnie najbardziej zdenerwowało. Okej, kiedy już przebrnęłam przez pierwsze rozdziały włączył się mój radar wykrywający trójkąty miłosne. Ufff! Jak dobrze, że autorka darowała sobie tego typu romans, bo chyba rzuciłabym tą książką o ścianę.

Niestety - kartkowałam kolejne strony coraz lepiej poznając historię Dominiki i Marcela i ku mojemu zaskoczeniu - około dwusetnej strony zrozumiałam, że w ogóle nie czuję klimatu tej książki. Nie wiem, historia miłosna tych dwoje miała mnie wzruszyć czy coś? Może i tak by się stało, gdyby nie fakt, że Marcel to arogancki i zbyt pewny siebie mężczyzna, a Dominika (tak jak już pisałam) na siłę starała się pokazać, jaka jest dzielna, odważna i że ze wszystkim sama sobie radzi.

Przysięgam, starałam się utożsamić z główną bohaterką i miałam nadzieję, że jej imię mi w tym pomoże (miło, kiedy główna bohaterka jest twoją imienniczką), ale niestety nie dałam rady. Całkowicie się od siebie różnimy. Ja uważam, że lepiej przyznać się do swoich słabości i walczyć z nimi przy pomocy bliskich nam osób niż ukrywać i kumulować ich w sobie.
Czy są jakieś plusy tej książki? Tak, jest ich kilka. Między innymi fakt, że autorka zwraca uwagę na to, że do szczęścia potrzebujemy obecności innych ludzi. Dominika dopiero po poznaniu Marcela zaczyna się otwierać na świat i przestaje chować się pod swoją zasłoną. Chciałabym tu jeszcze poruszyć temat jednego wątku związanego z Marcelem (a raczej z tym co zrobił w przeszłości, a efekty tego pojawiły się w trakcie książki), ale obiecałam sobie, że nie będę spojlerować.

Powiem o jeszcze jednej rzeczy. Nie rozumiem, dlaczego w tych wszystkich romansidłach to właśnie ojciec musi wyrządzić jakąś straszną krzywdę córce. Czemu? Czemu ten schemat jest tak popularny? Być może nie jestem w stanie tego pojąć, bo żyję w kochającej się rodzinie i nie wyobrażam sobie takich sytuacji... Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, dlaczego ten motyw tak często spotykany jest w literaturze - koniecznie dajcie mi znać!



 Za pomoc przy zdjęciach dziękuję Patrycji z Photographic world by Pati

Serdeczne podziękowania kieruję do Wydawnictwa Znak za egzemplarz recenzencki!

O przyjaźni i nie tylko... "Piękne złamane serca" Sara Barnard #34

O przyjaźni i nie tylko... "Piękne złamane serca" Sara Barnard #34




Tytuł: Piękne złamane serca
Autor: Sara Barnard
Stron: 358
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Insingnis


Skrzywdzeni ludzie potrafią być bardzo destrukcyjni w stosunku do samych siebie i czasem pociągają za sobą bliskie im osoby, chociaż często nie zdają sobie z tego sprawy.

~~~~~~~~~~~~

Caddy i Rosie - przyjaciółki od zawsze i na zawsze. Chodzenie do dwóch różnych szkół nie było dla nich problemem - widywały się po zajęciach i rozumiały się jak nikt inny.

Do czasu, kiedy w szkole Rosie pojawia się nowa uczennica. Suzanne i Rosie szybko odnajdują wspólny język i zaczynają się bliżej poznawać. Niegdyś najlepsze przyjaciółki oddalają się od siebie, co bardzo smuci Caddy. 

Gdy Caddy pozna prawdę o przeszłości nowej dziewczyny wszystko może się zmienić. Czy na lepsze...? 


Nie każdy potrafi być prawdziwym przyjacielem dla kogoś, kto rzeczywiście tego potrzebuje.

~~~~~~~~~~~~


Zaczynając czytać tę książkę spodziewałam się historii smutnej przyjaźni - dwie przyjaciółki, pojawia się nowa dziewczyna, przyjaźń się rozpada. Nawet gdyby tak akcja potoczyła się byłabym zadowolona. Niezmiernie się cieszę, że autorka zdecydowała się na o wiele ciekawszą fabułę i dosyć trudny wątek poboczny - przemoc w rodzinie. Dzięki temu ta lektura nie była kolejną opowieścią o trudach kobiecej przyjaźni, ale także zawiera pewien ważny przekaz - bądź wrażliwy na czyjś ból i nie bój się reagować.

Caddy, główna bohaterka i narratorka na, początku tej książki jest zazdrosna o Suzanne. Boi się, że ta odbierze jej najlepszą przyjaciółkę. Czytając perspektywę Caddy czułam się jak piąte koło u wozu - niechciana i niepotrzebna. W trakcie lektury sytuacja się nieco zmienia, z czego nie byłam w stu procentach zadowolona, bo wychodzę z założenia, że jeśli ktoś robi coś, co mi się nie podoba, to sama tego nie robię. Caddy była zła o to, że Rosie spędza więcej czasu z nową przyjaciółką. Dlaczego później sama robiła tak samo? Rozumiem, że mogła czuć się do tego zobowiązana z powodu odkrycia tajemnicy Suzanne, ale mimo tego wolałabym, gdyby nie angażowała się aż tak w nową przyjaźń.

Podczas czytania nie nudziłam się - akcja może nie była nie wiadomo jak dynamiczna, ale też nie dłużyła się. Każdy rozdział przedstawiał nam kolejne fakty z życia dziewczyn, ujawniał nam przeszłość Suzann, relacje z jej bratem i rodzicami. Dziewczyna była spontaniczna, co powodowało, że nigdy nie byłam pewna, co teraz zrobi, jaki będzie jej kolejny krok.

Podobały mi się sceny, kiedy Caddy wymykała się przez okno, aby porozmawiać z Suzanne. Co prawda sama pewnie nie wymykałabym się z domu w środku nocy, ale miło się o tym czytało. Przyznam, że na końcu lektury zakręciła się łezka w moim oku. Zakończenie było wzruszające, pokazało, jak bardzo dziewczynom na sobie zależało, jak wiele były w stanie dla siebie nawzajem poświęcić. 

Bardzo się cieszę, że na ostatnich stronach książki znajdują się numery kontaktowe i strony internetowe, dzięki którym osoby, które borykają się z problemem przemocy, mogą znaleźć pomoc i wsparcie zaufanych ludzi. 

Bądźmy otwarci na problemy ludzi wokół nas i nie bójmy się reagować. Dzięki ciepłemu słowu możemy uratować komuś życie...



Za pomoc przy zdjęciach dziękuję Patrycji z Photographic world by Pati
Copyright © 2014 LIBRO D&K , Blogger