"Nowy świt" Tomasz Sobania #31 [przedpremierowo]
Tytuł: Nowy świt
Autor: Tomasz Sobania
Stron: 374
Rok wydania: 2017
Zadziwiające, że pod tyloma względami przypominali ludzi.
Może i statki, kombinezony i cała reszta wyglądały tak, jak Hektor wyobrażał
sobie własność kosmitów, ale nigdy nie pomyślałby, że pod kątem wyglądu Obcych
od ludzi może tak niewiele różnić.
~~~~~~~~~~~~
Nikt się nie spodziewał inwazji Obcych. Dla dziewiętnastolatka była czymś absurdalnym, czymś, co ma miejsce jedynie w filmach. Pewnego dnia nad miastem pojawia się statek kosmiczny, który stawia kres spokojnemu życiu ludzi.
Hektor, główny bohater, cudem ucieka spod ostrzału Obcych, którzy albo od razu zabijają, albo porywają ludzi. Chłopak dociera do lasu i dołącza się do grupy ocalałych. Jaskiniowcy stają się jego jedyną rodziną.
Hektor nie chce siedzieć bezczynnie, kiedy w mieście giną ludzie. Chce działać, mścić się i zadać cios Obcym. Czy uda mu się zrealizować jego plan? W jakim celu Obcy schodzą na Ziemię?
Widział, jak po dwóch miesiącach, bo tyle minęło od początku
inwazji, z ludzi przyzwyczajonych do wygód przeistaczają się w istoty, dla
których twarda podłoga jest jak najlepszy materac, a zimna, przegotowana woda
to najlepszy napój na świecie
~~~~~~~~~~~~
Do tej pory broniłam się przed motywem Obcych i inwazji z kosmosu w książkach, bo wydawało mi się to takie oklepane. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę. Zrozumiałam, że to, czy książka będzie nudna i zwyczajna zależy od autora. A ta pozycja zdecydowanie nie była nudna :)
Bohaterowie pierwszej książki Tomka mieli polskie imiona. Spodziewałam się, że w kolejnej książce spotkamy się z kolejnymi Polakami. Zaskoczyłam się, kiedy w książce pojawiali się Hektor, Amanda, Naomi, David czy Bill, a akcja miała miejsce w Waszyngtonie. To według mnie dobre posunięcie, bo mogłam się przenieść na ten odległy kontynent i być wśród ocalonych ludzi. Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów. Podobało mi się to, jak każdy czuł się odpowiedzialny za innych. Więź, która się między nimi utworzyła pokazywała, że ludzie nawet w tak trudnych sytuacjach się wspierają. Choć nie wszyscy ocaleni byli tacy, jak grupa Hektora. Niektórzy mieszkańcy lasu zabijali innych ludzi i walczyli między sobą o jedzenie, które było niesamowicie cenne.
Przyczepię się tylko do jednej rzeczy. Dlaczego relacja Naomi i Hektora była tak nierozbudowana?! Fakt, nie przepadam za romansami, ale bardzo polubiłam tych dwoje i liczyłam, że uczucie, które się między nimi zrodziło trochę się rozwinie. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach Nowego świtu doczekam się rozwoju ich relacji :)
I jeszcze jedno - moim zdaniem opis z tyłu książki zdradza zbyt dużo. Spokojnie można było skrócić go o połowę, bo czytając sam opis znamy wydarzenia, które mają miejsce około dwusetnej strony.
Akcja w książce jest dynamiczna. Są opisy, właściwie jest ich całkiem sporo, ale nie są nudne - przybliżają nam warunki, w jakich musieli żyć ocaleni. Poza kilkoma brawurowymi akcjami ekipy Hektora pojawiają się też opisy polowań, treningów i życia codziennego mieszkańców lasu. Fragmenty, w których Hektor opowiadał nam o swojej mamie wzruszyły mnie. Były takie szczere i prawdziwe.
U mnie, jeżeli chodzi o książki, jest jeden problem - rzadko kiedy opisy mnie wciągają. Cieszę się, że sposób pisania Tomka przemówił do mnie, bo dzięki temu będę z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych części :)
Na początku bardziej przekonywała mnie druga wersja okładki (możecie ją znaleźć na fanpage'u Tomka - klik). Teraz jednak, gdy trzymam Nowy świt w dłoni i widzę te połyskujące fragmenty zmieniam całkowicie zdanie. Ta okładka jest genialna!
Gratuluję, Tomku! Wykonałeś kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że wkrótce Nowy świt dotrze do ogromnej ilości czytelników :)
Za książkę bardzo, ale to bardzo serdecznie dziękuję Autorowi.