"Nowy świt" Tomasz Sobania #31 [przedpremierowo]

"Nowy świt" Tomasz Sobania #31 [przedpremierowo]


Tytuł: Nowy świt
Autor: Tomasz Sobania
Stron: 374
Rok wydania: 2017

Zadziwiające, że pod tyloma względami przypominali ludzi. Może i statki, kombinezony i cała reszta wyglądały tak, jak Hektor wyobrażał sobie własność kosmitów, ale nigdy nie pomyślałby, że pod kątem wyglądu Obcych od ludzi może tak niewiele różnić.

~~~~~~~~~~~~

Nikt się nie spodziewał inwazji Obcych. Dla dziewiętnastolatka była czymś absurdalnym, czymś, co ma miejsce jedynie w filmach. Pewnego dnia nad miastem pojawia się statek kosmiczny, który stawia kres spokojnemu życiu ludzi.

Hektor, główny bohater, cudem ucieka spod ostrzału Obcych, którzy albo od razu zabijają, albo porywają ludzi. Chłopak dociera do lasu i dołącza się do grupy ocalałych. Jaskiniowcy stają się jego jedyną rodziną.

Hektor nie chce siedzieć bezczynnie, kiedy w mieście giną ludzie. Chce działać, mścić się i zadać cios Obcym. Czy uda mu się zrealizować jego plan? W jakim celu Obcy schodzą na Ziemię?


Widział, jak po dwóch miesiącach, bo tyle minęło od początku inwazji, z ludzi przyzwyczajonych do wygód przeistaczają się w istoty, dla których twarda podłoga jest jak najlepszy materac, a zimna, przegotowana woda to najlepszy napój na świecie

~~~~~~~~~~~~

Do tej pory broniłam się przed motywem Obcych i inwazji z kosmosu w książkach, bo wydawało mi się to takie oklepane. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę. Zrozumiałam, że to, czy książka będzie nudna i zwyczajna zależy od autora. A ta pozycja zdecydowanie nie była nudna :)

Bohaterowie pierwszej książki Tomka mieli polskie imiona. Spodziewałam się, że w kolejnej książce spotkamy się z kolejnymi Polakami. Zaskoczyłam się, kiedy w książce pojawiali się Hektor, Amanda, Naomi, David czy Bill, a akcja miała miejsce w Waszyngtonie. To według mnie dobre posunięcie, bo mogłam się przenieść na ten odległy kontynent i być wśród ocalonych ludzi. Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów. Podobało mi się to, jak każdy czuł się odpowiedzialny za innych. Więź, która się między nimi utworzyła pokazywała, że ludzie nawet w tak trudnych sytuacjach się wspierają. Choć nie wszyscy ocaleni byli tacy, jak grupa Hektora. Niektórzy mieszkańcy lasu zabijali innych ludzi i walczyli między sobą o jedzenie, które było niesamowicie cenne. 

Przyczepię się tylko do jednej rzeczy. Dlaczego relacja Naomi i Hektora była tak nierozbudowana?! Fakt, nie przepadam za romansami, ale bardzo polubiłam tych dwoje i liczyłam, że uczucie, które się między nimi zrodziło trochę się rozwinie. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach Nowego świtu doczekam się rozwoju ich relacji :)
I jeszcze jedno - moim zdaniem opis z tyłu książki zdradza zbyt dużo. Spokojnie można było skrócić go o połowę, bo czytając sam opis znamy wydarzenia, które mają miejsce około dwusetnej strony.

Akcja w książce jest dynamiczna. Są opisy, właściwie jest ich całkiem sporo, ale nie są nudne - przybliżają nam warunki, w jakich musieli żyć ocaleni. Poza kilkoma brawurowymi akcjami ekipy Hektora pojawiają się też opisy polowań, treningów i życia codziennego mieszkańców lasu. Fragmenty, w których Hektor opowiadał nam o swojej mamie wzruszyły mnie. Były takie szczere i prawdziwe.
U mnie, jeżeli chodzi o książki, jest jeden problem - rzadko kiedy opisy mnie wciągają. Cieszę się, że sposób pisania Tomka przemówił do mnie, bo dzięki temu będę z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych części :) 

Na początku bardziej przekonywała mnie druga wersja okładki (możecie ją znaleźć na fanpage'u Tomka - klik). Teraz jednak, gdy trzymam Nowy świt w dłoni i widzę te połyskujące fragmenty zmieniam całkowicie zdanie. Ta okładka jest genialna!


Gratuluję, Tomku! Wykonałeś kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że wkrótce Nowy świt dotrze do ogromnej ilości czytelników :)

Za książkę bardzo, ale to bardzo serdecznie dziękuję Autorowi. 





10 tysięcy wyświetleń! [rozdanie-zakończone]

10 tysięcy wyświetleń! [rozdanie-zakończone]

Ten wynik jest dla mnie czymś niezwykłym. Nawet nie wiem od czego powinnam zacząć ten post...

Jestem bardzo szczęśliwa, że mój blog zobaczyło już tyle osób. Na początku blogowania marzyłam o tysiącu wyświetleń. Nie spodziewałam się, że tak szybko ta liczba się zwiększy!

Dziękuję mojej przyjaciółce, Patrycji, dzięki której ten blog w ogóle istnieje. Razem z nią go założyłam, wspólnie wymyślałyśmy nazwę bloga i to ona jako pierwsza czytała moje posty :)


~~~~~~~~~~~~~

W podziękowaniu, za to, że jesteście tu i czytacie moje posty, razem z Wydawnictwem Czwarta Strona, zorganizowałam dla Was rozdanie. Do wygrania są dwie książki Trzy godziny ciszy!


Co zrobić, aby wziąć udział w rozdaniu?
Trzeba być obserwatorem mojego bloga oraz należy skomentować ten post pisząc "biorę udział!". Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnicie ten post, ale nie jest to wymagane :)
 Ze zwycięzcami skontaktuję się poprzez odpowiedź do komentarza, takż zaznaczcie sobie opcję "powiadamiaj mnie" przy komentowaniu :)

Rozdanie trwa od 19.09 do 24.09
Wyniki ogłoszę 25.09 w pasku bocznym :)

Wyniki rozdania:
Natalia Puchała i patit2324 wygrywają książkę! Gratuluję serdecznie :)

~~~~~~~~~~~~

Na koniec chciałabym jeszcz raz podziękować. Bardzo się cieszę, że jesteście tu :) Pozdrowionka!





"Dżentelmen w Moskwie" Amor Towels #30  [PRZEDPREMIEROWO]

"Dżentelmen w Moskwie" Amor Towels #30 [PRZEDPREMIEROWO]

Jeśli szukacie książki, która zmieni wasze nastawienie do świata, ludzi i dóbr materialnych - to książka dla Was :) Serdecznie zapraszam na recenzję książki opowiadającej o dobru, które nosimy głęboko w sobie.



Tytuł: Dżentelmen w Moskwie
Autor: Amor Towels
Stron: 560
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Znak Literanova


Bo w życiu liczy się nie to, czy nagrodzą nas oklaskami, lecz to, czy będziemy mieć odwagę iść naprzód mimo braku gwarancji uznania.

~~~~~~~~~~~~

Hrabia Aleksander Iljicz mieszka w ogromnym apartamencie w moskiewskim hotelu Metropol. Jak przystało na prawdziwego arystokratę co tydzień strzyże się, pije wino do każdego obiadu w luksusowych restauracjach, a dla rozrywki udaje się do oper i teatrów.

Przynajmniej tak było do tej pory. Przez jeden wiersz Hrabia zostaje skazany przez władze bolszewickie na dożywotni areszt domowy w malutkim pokoiku w hotelu Metropol. Ze swojego dawnego apartamentu może wziąć tylko tyle rzeczy, ile zmieści w nowym lokum.

Hrabia zostaje pozbawiany wszystkiego, co do tej pory wypełniało jego czas wolny - spotkań towarzyskich, popijania wina w restauracjach oraz chodzenia do teatru. Czy uda mu się odnaleźć w nowej, trudnej dla niego sytuacji?


Bez wątpienia zdarzały wam się chwile, w których wasze
życie zrobiło skok naprzód. I bez wątpienia spoglądacie na
nie z zadowoleniem i dumą. Czy jednak żadnej osobie trzeciej
nie należy się choćby małe podziękowanie? Jakiemuś mentorowi,
przyjacielowi rodziny albo szkolnemu koledze, który w
odpowiednim momencie udzielił wam rady, z kimś was zapoznał albo
szepnął o was dobre słowo?

~~~~~~~~~~~~

Hrabia Aleksander jest bardzo spokojnym i poukładanym człowiekiem. Nigdy nie traci pogody ducha, w każdej sytuacji potrafi znaleźć pozytywy, które polepszają mu humor. Był bardzo dyplomatyczny i często dosyć zdystansowany. Podobało mi się w nim to, że zamiast próbować walczyć o swoje, o swój piękny apartament, swoją wolność, postanawia się zwyczajnie przyzwyczaić do nowej sytuacji. Zmienił swoje położenie i dzięki temu dostosował nowe warunki pod siebie tak, aby nadal mógł w pełni być dżentelmenem.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Kiedy na początku spojrzałam na grubość książki i na rozmiar czcionki wystraszyłam się nieco. Jednak bardzo szybko czytało mi się książkę, szczególnie, gdy gdzieś blisko miałam kubek gorącej herbaty. 
Poza tym książka jest napisana bardzo literackim językiem. Nie wiem, czy tak się to określa, ale jeśli nie wiecie o co mi chodzi, spójrzcie na cytaty powyżej. Nie jest to język, którym są pisane książki młodzieżowe czy każde inne. Jednym może ten sposób pisania przeszkadzać, ale moim zdaniem ten styl idealnie pasuje do tej książki. Historia o takim dżentelmenie powinna być pisana pięknym językiem. Brawa dla autora i tłumacza! Dzięki językowi byłam w stanie przenieść się do Moskwy, do hotelu Metropol :)

W tej lekturze możemy znaleźć masę pięknych cytatów, które mogą nam towarzyszyć w życiu codziennym. Ja kilka cytatów wypisałam i powiesiłam nad biurkiem. Tak dla inspiracji i motywacji :) 
W tej książce każdy znajdzie coś dla siebie. Jest to książka, która wymaga od nas wciągnięcia się w historię Hrabiego, co nie jest w cale trudne! Lektura tej książki może okazać się dla nas niezwykle wartościowa. Dzięki zapoznaniu się z tą książką możemy zrozumieć, że w życiu tak na prawdę nie liczą luksusowy apartament, wieczorki w teatrze czy wykwintne obiady (lub w dzisiejszych czasach najnowsze smartfony, markowe ubrania czy najlepszy samochód). Ważne jest to, co mamy w sercu. To tam jest prawdziwe bogactwo. Życzę każdemu, aby dostrzegł swoje własne bogactwo i zauważał je u innych ludzi.


Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Joli z Jak przez okno oraz Wydawnictwu Znak :)
Premiera książki 27.09!




Rollercoaster emocji! "Trzy godziny ciszy" Patrycja Gryciuk #29

Rollercoaster emocji! "Trzy godziny ciszy" Patrycja Gryciuk #29

Ta książka nie należy do łatwych. Emocje, które autorka zamknęła w tej książce sprawiają, że jest to całkowicie niezwykła książka, a styl autorki jest bardzo oryginalny i niespotykany.
Zapraszam na recenzję!



Tytuł: Trzy godziny ciszy
Autor: Patrycja Gryciuk
Rok wydania: 2017
Stron: 344
Wydawnictwo: Czwarta Strona


Pisałam do niego listy. Dużo listów. Na początku mi odpisywał, potem coraz rzadziej. Aż do momentu, kiedy przysłał mi czystą białą kartkę ze swoim imieniem w prawym dolnym rogu. Pustka na tym papierze przerażała bladością. Do dzisiaj widok białej kartki wywołuje we mnie strach i nie chodzi o brak pomysłu na nowe książki...


~~~~~~~~~~~~

Gdy Patrycja dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie i przyjeżdża do Gourdon, małej miejscowości na południ Francji. To właśnie tu spędzała najlepsze wakacje w dzieciństwie razem z bratem bliźniakiem i sąsiadem.

Do Gourdon stara się sprowadzić Marnixa, jej dawnego przyjaciela i miłość życia, z którym od dawna nie ma kontaktu. Chce z nim spędzić trzy dni, które mają być ostatnimi w jej życiu.

Jednak czy powrót do przeszłości aby na pewno okaże się dobrą decyzją? Czy Patrycja pogodzi się ze swoją przeszłością i spróbuje spojrzeć w przyszłość?


Pamiętam muzykę. Ona zawsze rozbrzmiewała gdzieś obok. Muzyka była i jest, nawet teraz, kiedy żeby to wytrzymać, udaję, że jej nie ma. Ona zawsze będzie. Jest wieczna.

~~~~~~~~~~~~

Historia, którą opowiada nam Patrycja, przedstawiana jest bardzo powoli i dokładnie. Bohaterka stara się zwracać nam uwagę na każdy szczegół, który w przyszłości wpływa na jej decyzcje. Na kartach tej książki zauważamy przemianę głównej bohaterki z wesołej dziewczynki w kobietę rozczarowaną życiem bez Marnixa, sobą, swoją chorobą, przeszłością... Nie widziała w ogóle sensu życia, ciągle miała do siebie i Marnixa żal o to, że się rozstali. Była bardzo zdesperowana, nie potrafiła funkcjonować nie myśląc o ukochanym. Nie myła się, nie wstawała z łóżka i ciągle z tylko jej wiadomych przyczyn wracała do swoich smutnych wspomnień.


Książka jest bardzo tajemnicza. Patrząc na okładkę lub czytając początek książki spodziewamy się smutnej historii z jeszcze smutniejszym zakończeniem. Okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Nie będę spojlerować, bo uważam, że i tak nie oddałabym klimatu książki i uczuć Patrycji. Dodam tylko, że czytając tę książkę mój nastrój zmieniał się z  współczucia bohaterce sytuacji, w której się znalazła, przez zaniepokojenie, aż do jeszcze większego zaniepokojenia. A jeśli chodzi o zakończenia - rozczarowałam się. Liczyłam na poprawę stanu Patrycji.

Autorka napisała mi, że nie jest to łatwa książka. Faktycznie, nie należy do książek, które się "pochłania" w dwa wieczory. Wymaga większego wkładu czytelnika, zaangażowania i zrozumienia. Jednak jest coś w tej książce, co sprawia, że czytanie tej historii jest pewnego rodzaju przyjemnością. Każdą kolejną stronę powieści czytamy z chęcią i ciekawością. Dodatkowy wątek, który pojawia się w książce nadaje jej dynamizmu i jeszcze większej tajemniczości. Do końca książki nie jesteśmy pewni, czy dobrze znamy każdego z bohaterów. Przykładem może być Magnus, sąsiad Patrycji, który okazał się całkiem inny niż myślałam na początku...

Ta książka zawiera w sobie ogrom tęsknoty, rozpaczy i żalu. Jednak sposób przekazywania nam historii Patrycji jest bardzo piękny, można powiedzieć poetycki i nostalgiczny. Z tego właśnie powodu nie jest to lektura dla każdego. Nie uważam także, że jest to pozycja obowiązkowa, bo wiem, że nie do każdego trafia tego typu literatura. Trzeba być wrażliwym na cierpienie ludzi, aby zrozumieć i docenić tę książkę.
Bardzo spodobała mi się ta minimalistyczna okładka, która w małym stopniu zwiastuje, w jakim klimacie będzie utrzymana ta lektura.
Sposób pisania Patrycji Gryciuk bardzo mi się spodobał. Jej język i styl jest moim zdaniem charakterystyczny tylko dla tej autorki. Gratuluję oryginalności, bo trudno znaleźć książkę, która będzie jednocześnie piękna, ciekawa i nieschematyczna Z ogromną chęcią sięgnę po inne książki tej autorki :)



Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję autorce oraz Czwartej Stronie!


Czytaliście jakąś książkę Patrycji Gryciuk? Co sądzicie o okładce Trzech godzin ciszy?


Powrót do wakacji! "Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West #28

Powrót do wakacji! "Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West #28

Przyjemnie się czyta książki, których akcja dzieje się w czasie wakacji. Ja dzięki tej książce mogłam jeszcze na chwilę poczuć, jakby nadal trwała ta wspaniała przerwa :) Zapraszam serdecznie na moją recenzję.


Tytuł: Chłopak z sąsiedztwa
Autor: Kasie West
Stron: 341
Wydawnictwo: Feeria Young


Ponieważ to tutaj jest jak sen. Nie musi być prawdziwe. Wydaje się niemal, że unosimy się tuż za granicą świadomości, mogąc mówić wszystko, cokolwiek zechcemy, a rankiem, jak to bywa ze snami, ten stan się powoli rozwiewa. To tak, jakbyś ty spał teraz w swoim łóżku tam na górze, ja zaś w moim, a tę rozmowę toczyła nasza podświadomość.

~~~~~~~~~~~~

Główna bohaterka to nastoletnia Charlie Reynolds. W przeciwieństwie do większości nastolatek nie interesują ją randki, miłość czy związek - woli koszykówkę i bieganie. Wszystko dlatego, że jest wychowywana przez pięciu mężczyzn: ojca, trzech braci i... chłopaka z sąsiedztwa.

Kiedy dziewczyna dostaje już kolejny mandat za przekroczenie prędkości, ojciec każde Charlie samej zarobić na spłatę długu. Dziewczyna trafia do eleganckiego butiku, gdzie musi zmienić swój wygląd.

Z powodu koszmarów dziewczyna ma problem z bezsennością. Jak się okazuje pewnej nocy, jej sąsiad również ma problemy z zasypianiem. Od tego czasu każdej bezsennej nocy spotykają się przy płocie, aby wyznać to, na co brak odwagi w ciągu dnia.

Jak zginęła matka Charlie? Czy dziewczynie uda się otworzyć na innych ludzi po tym, co usłyszy od bliskich?


Sami kształtujemy nasze życie….

~~~~~~~~~~~~~

Charlie jest sympatyczną dziewczyną. To, że jest chłopczycą wcale nie przeszkadzało mi w czytaniu historii przedstawionej z jej perspektywy. Czytało mi się przyjemnie. Nie irytowała mnie swoją bezradnością. Bardzo miło czytało mi się dialogi między Charlie a jej braćmi. Było w ich rozmowach widać więź i miłość.
Dziewczyna wydawała się odważną i twardo stąpającą po ziemi, za to jej bracia uważali, że jest niezwykle kruchą istotą. W rzeczywistości okazało się, że nie jest ani zbyt silna ani słaba. Dała sobie radę z informacją o śmierci mamy, płakała, ale nie załamała się. Szybko pozbierała się po wszystkim i starała się żyć dalej.

Wątek miłosny, który ukazuje się w tej powieści jest delikatny i bardzo uroczy. Byłam miło zaskoczona czytając tę książkę, ponieważ wydawało mi się, że już od pierwszej strony główna bohaterka będzie wzdychać do swojego sąsiada. Tymczasem okazało się, że to, co do niego czuła, wyszło na jaw dopiero na końcu książki. Dzięki temu autorka miała czas na rozbudowanie wątków pobocznych. Bardzo jej za to dziękuję, bo ja nie lubię romansów, a jeżeli są one schematyczne, to okropnie męczę się czytając je. W tej książce nie było żadnej schematyczności. Tajemnica śmierci matki Charlie, postać Evana, przyjaźń z Amber i praca w butiku - to wszystko sprawiło, że książka była ciekawa!

Jeśli chodzi o spotkania przy płocie - uwielbiam te fragmenty w książce! Czytając je czułam, jakbym siedziała tam razem z nimi w blasku księżyca. Autorka wspaniale oddała nastrój panujący podczas ich nocnych spotkań. To, że w dzień udawali, że w ogóle nie spotykali się w nocy sprawiało wrażenie, że między Bradenem a Charlie coś zaczynało się dziać, zaczynali coś do siebie czuć. Bardzo przyjemnie czytało się o powstawaniu tego uczucia. 
To dopiero pierwsza książka Kasie West, którą przeczytałam, więc nie chcę się zbyt zachwycać. Popełniłam ten błąd czytając twórczość Colleen Hoover. Zakochałam się w "November 9", a później... było już tylko gorzej. Mam jeszcze na półce egzemplarz "PS. I like you" tej samej autorki, więc być może po tej książce będę mogła zdecydować, czy jestem fanką twórczości Kasie West.


Dużo czasu minęło od kupna tej książki do przeczytania jej przeze mnie. Kupiłam ją na początku wakacji, bo chciałam biblioteczkę uzupełnić o lekkie, wakacyjne młodzieżówki. Sama nie wiem dlaczego, ale dopiero ostatnio zabrałam się za nią i trochę tego żałuję. Mogłam ją zabrać ze sobą na wakacje, zamiast męczyć się z "Confess". Jednak cieszę się, że w ogóle ją przeczytałam. Ta książka okazała się świetną wakacyjną lekturą. Jest ciepła, lekka i przyjemna. Tę pozycję polecam raczej dziewczynom, bo my lubimy w wakacje czytać takie urocze historie :)

Mi okładka się spodobała, jak i całe wykonanie książki. Co prawda wolę, gdy książki są wyposażone w skrzydełka, ale ich brak nie utrudniał mi czytania tej książki. Czcionka jest duża, dlatego czyta się szybko. Ja przeczytałam tę książkę w dwa popołudnia, ale wydaje mi się, że spokojnie wyrobiłabym się w jedno.


Czytaliście tę książkę? Co sądzicie o twórczości Kasie West? Podoba Wam się ta okładka?



Horror dla dzieci? "Koralina" Neil Gaiman #27

Horror dla dzieci? "Koralina" Neil Gaiman #27

Ekranizacja tej książki miała swoją premierę w 2009 roku, kiedy ja miałam 7 lat. Pojechałam na wycieczkę do kina na ten film... i tak się go wystraszyłam, że do dziś boję się przypomnieć sobie jego zwiastun. A co sądzę o książce? Zapraszam na recenzję :)



Tytuł: Koralina
Autor: Neil Gaiman
Stron: 105
Wydawnictwo: MAG

Ty naprawdę nie rozumiesz, prawda? - rzekła. - Ja wcale nie chcę wszystkiego, czego pragnę. Nikt tego nie chce. Nie tak naprawdę. Co to za zabawa dostawać wszystko, o czym się marzy, tak po prostu? Wtedy to nic nie znaczy. Zupełnie nic.

~~~~~~~~~~~~

Koralina wraz z rodzicami przeprowadza się do nowego domu. Jest bardzo kreatywną i ruchliwą dziewczynką, dlatego już następnego dnia wie, ile okien oraz drzwi jest w domu. Wie także, że jedno z drzwi jest zamknięte na klucz...

Pewnego dnia dziewczynce udaje się je otworzyć. Odkrywa przejście do innego domu, który na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od domu Koraliny. Jednak ten tata jest lepszy, bo poświęca uwagę Koralinie. O, a ta mama gotuje!

Ale chwileczkę... dlaczego ci rodzice zamiast oczu mają... guziki?! Czy oni chcą, aby Koralina także je nosiła?


Koty nie mają imion (...). Wy, ludzie, macie imiona. To dlatego, że nie wiecie, kim jesteście. My wiemy, kim jesteśmy, więc nie potrzebujemy imion.

~~~~~~~~~~~~~

Tytułowa Koralina to odważna dziewczynka. Być może wynikało to z tego, że była dzieckiem i nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa, które może ją spotkać podczas pobytu z drugimi rodzicami. W niektórych fragmentach wykazywała się jednak większą rozsądnością i umiejętnością racjonalnego myślenia niż niejeden dorosły. Koralina to dziewczynka ciekawa świata, dlatego na każdy szczegół drugiego świata zwracała uwagę, dzięki czemu dowiedziała się, gdzie znajdzie dusze dzieci. Gdyby nie jej odwaga jej prawdziwi rodzice nie zostaliby uwolnieni.

Klimat, który panuje w tej książce jest niepokojący, a miejscami nawet przerażający. Niektóre z tych fragmentów obrzydzały mnie, szczególnie te, w których wspominano myszy i szczury. Lubię czytać o magii, o nowych światach, ale ten absolutnie nie jest w moim typie. Kiedyś usłyszałam, że jest to horror dla dzieci. Ja w życiu nie dałabym tej książki dziecku. Pamiętam, jak zareagowałam na ekranizację tej książki. Tak bardzo się wystraszyłam, że do dziś dokładnie pamiętam, o czym był film, jak wyglądali bohaterowie. Choćbym chciała wymazać to z pamięci - nie dam rady. Książka moim zdaniem jest skierowana do nieco starszych czytelników. Być może ja nadal jestem za młoda i nie do końca dobrze odczytałam przekaz tej historii. Według mnie w tej opowieści chodziło o pokazanie, jakie mogą być skutki pogoni za lepszym życiem, lepszymi rodzicami, którzy mniej wymagają, a więcej dają. Zrozumiałam także, że jeśli chłodno myślimy i mamy w sobie wolę walki uda nam się osiągnąć cel. Czy mam rację?

Chcę także wspomnieć o pięknej okładce. Jest mroczna, co oddaje klimat treści. Jest w twardej oprawie, jednak widać na niej ślady użytkowania - odciski palców i zatłuszczenia. 
To jednak nie psuje efektu. Fragment napisu na okładce jest rozświetlony, co udało mi się uchwycić na fotografii. W rogach znajdują się małe, fioletowe guziczki ( czy to może mieć związek z treścią? :P ).
Wygląd tej okładki przekonał mnie do zakupienia reszty książek Gaimana wydanych przez to wydawnictwo. Aktualnie mam trzy egzemplarze, jeszcze sporo przede mną.

Książka jest cieniutka - ma trochę ponad 100 stron. Choćby z tego powodu warto ją przeczytać. Jest to lektura na jedno popołudnie (czytałam ją późnym wieczorem i miałam problem z zaśnięciem, bo przypomniały mi się emocje związane z filmem). 

Tę lekturę polecam osobom, które po wakacjach mają już dość lekkich książek i próbują powrócić do kryminałów lub fantastyki - Koralina może być pozycją przejściową.

Czytaliście tę książkę? A może oglądaliście film? Dajcie znać, co myślicie o Koralinie !

Czytelnicze podsumowanie wakacji!

Czytelnicze podsumowanie wakacji!

Niestety wakacje dobiegły końca. Dziś pierwszy dzień w szkole po ponad dwumiesięcznej przerwie. Ale wiecie co? Jeszcze na chwilkę, na momencik - poczujmy minione wakacje :) Zapraszam serdecznie na czytelnicze podsumowanie wakacji!




Czy 16 to dużo? 
Chciałam przeczytać dużo książek w te wakacje. Moim zdaniem 16 przeczytanych książek to niezły wynik. Fakt, są osoby, które tyle lub więcej pozycji czytają w miesiąc, ale ja nie czytam na wyścigi. Czytam dla przyjemności. Czytam, bo zwyczajnie lubię to robić i sprawia mi to przyjemność. 
Zależało mi na przeczytaniu większej ilości książek, ponieważ w roku szkolnym mam sporo obowiązków i mniej czasu na czytanie. Wakacje to dla mnie czas nadrabiania nieprzeczytanych książek :)

Jakie książki przeczytałam?



Buntowniczka z pustyni Alwyn Hamilton
Czas żniw Samantha Shannon
Zakon mimów Samantha Shannon
Początek wszystkiego Robyn Schneider
Pieśń jutra Samantha Shannon
Confess Colleen Hoover
Koralina Neil Gaiman
Układ Elle Kennedy
Replika Lauren Oliver
Zdrajca tronu Alwyn Hamilton
Moja Lady Jane  C.Hand,  B.Ashton,  J.Meadows
The perfume of death Kevin Hadley
Oddam ci słońce Jandy Nelson

A które z nich to moje ulubione?

Bez zastanowienia wybrałam trzy ulubione książki tych wakacji. Są to Czas żniw, Zdrajca tronu oraz Moja Lady Jane. Są to książki, które mają niezwykle rozbudowany świat i bohaterów oraz są bardzo oryginalne i jedyne w swoim rodzaju. Przy pierwszych dwóch pozycjach nie mogłam pojąć, jak można pisać tak dobre książki! Jestem ogromną fanka Alwyn i Samanthy.
Jeśli chodzi o Moją Lady Jane jest to moim zdaniem najzabawniejsza premiera tego roku :) Polecam ją każdemu.
Aż chce się zacytować Koń by się uśmiał!

Ulubiony cytat tych wakacji

-Poradzisz sobie - zapewnia ją tak, by tylko ona słyszała.
-Nie poradzę - rzekła zachrypniętym głosem.
- W takim razie - wzruszył ramionami- podziękujemy im za nadzwyczaj hojną ofertę władania całym krajem i pójdziemy do domu. Gwiżdżę na królewski dekret. Nie ma czasu na pierdoły, książki czekają.
~Moja Lady Jane


Recenzje
Jeśli chcecie zapoznać się z recenzjami książek, które przeczytałam w wakacje, zapraszam do katalogu:

lipiec (klik!)
sierpień (klik!)

Dajcie znać, jak wyglądały Wasze wakacje pod względem czytelniczym. Wszystkim uczniom życzę duuużo siły i energii na ten rok szkolny :)

Zakochałam się w książce! ❘ Jandy Nelson "Oddam ci słońce" #26

Zakochałam się w książce! ❘ Jandy Nelson "Oddam ci słońce" #26

Książka jest niezwykła. Jednak nie jest jedyna w swoim rodzaju. Dlaczego? Zapraszam na moją recenzję :)




Tytuł: Oddam ci słońce
Autor: Jandy Nelson
Stron: 373
Wydawnictwo: Moondrive

Kiedy spotykasz pokrewną duszę, to tak jakbyś wszedł do domu, w którym już kiedyś byłeś - rozpoznajesz meble, obrazy na ścianach, książki na półkach, zawartość szuflad: znalazłbyś tam drogę nawet po ciemku.

~~~~~~~~~~~~

Noah i Jude to bliźnięta, niegdyś najlepsi przyjaciele. Łączyła ich miłość do sztuki oraz fakt, że byli inni niż wszyscy - wyjątkowi. Wszystko zaczęło się psuć, kiedy w końcu odkryli, kto jest ulubieńcem mamy...

Noah był nieśmiały, nienawidził ojca, kochał matkę. Jude była buntowniczką, która starała się zwrócić na siebie uwagę ich matki. Oboje podejmowali wiele złych decyzji, przez które oddalili się od siebie.

Czy Noah i Jude znajdą odwagę, by powiedzieć skrywane sekrety? Czy tajemnica ich rodziny połączy rodzeństwo czy rozdzieli na dobre? 


Albo pływasz, albo toniesz, takie jest życie.

~~~~~~~~~~~~

W zakochaniu się w tej książce pomogli mi bohaterowie. Jude i Noah są całkowicie niezwykli i oryginalni. Książka jest napisana z dwóch perspektyw. Noah opowiada o swoich przeżyciach mają 13 lat, a Jude - 16. Mimo tego nie czułam, że przez emocje jednego z bohaterów drugi z nich zanika. Oboje wspaniale siebie uzupełniali. Czytając historię z perspektywy Jude czułam, że trafnie określa emocje brata. I odwrotnie - kiedy Noah opowiadał czułam, jakby dokładnie wiedział, co się dzieje z Jude. To pokazywało jak silnie byli ze sobą powiązani (o czym sami nie do końca wiedzieli).

Na początku książki (perspektywa Noaha) nie lubiłam ich ojca. Wydawał mi się oschły i ignorował wszystko, co powiedział jego syn. Nie mogę pojąć, jak można powiedzieć dziecku, że gdyby twoja siostra bliźniaczka nie była do mnie  tak podobna, nie uwierzyłbym, że jesteś moim synem?! To dla mnie niedorzeczne. Być może właśnie z tego powodu tak go nie lubiłam. Za to na początku lubiłam mamę Noaha i Jude. Wydawała mi się ciepłą osobą, która okazuje miłość swoim dzieciom. I szczerze - byłam zła na Jude za jej buntownicze zachowanie. Doskonale rozumiałam jej mamę i gdybym mogła, chciałabym powiedzieć dziewczynie, że w ten sposób nie zwróci na siebie uwagi, o jaką jej chodzi. Działając w ten sposób może jeszcze bardziej pogorszyć relacje z mamą. Jednak później spojrzałam na to oczami Jude - dziewczyny, której mama ogłosiła wyniki konkursu na najlepszy rysunek oglądając tylko jedną z prac swoich dzieci. I w ten oto sposób zmieniłam swoje zdanie na temat mamy Noaha i Jude, bo dotarło do mnie, że jest taka sama, jak jej mąż.

Podobało mi się to, jak postacie, które znalazły się w opowieści Noaha przeplatały się z opowieścią Jude. To, o czym mówił Noah lub co robił miało swoje konsekwencje 3 lata później - w wersji Jude. I tak samo, błędy które popełniała dziewczyna mając 13 lat nie dawały o sobie zapomnieć kilka lat później. To, co mówiła papuga, na początku książki nie miało dla mnie sensu. Jednak kilka rozdziałów później... czytając książkę sami zrozumiecie :)
A dlaczego uważam, że Oddam ci słońce nie jest jedyne w swoim rodzaju? Czytają tę książkę miałam wrażenie, jakbym czytała kolejną powieść autorki Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender. Jeśli czytaliście obie książki koniecznie mi napiszcie, czy także według Was te książki są tak podobne. I nie chodzi mi tu o bohaterów, bo oni wcale nie są podobni. Mowa tu o klimacie. W obu tych pozycjach klimat jest jednoczenie magiczny i realistyczny. Dajcie znać, czy też tak uważacie ;)

Te wszystkie wtrącenia (u Jude mądrości z księgi babci, u Noaha tytułu obrazów malowanych w głowie) bardzo mi się spodobały. Wydaje mi się, że autorka w ten sposób chciała pokazać, jak bohaterowie są do siebie podobni. Według mnie te wtrącenia nadawały klimatu tej niezwykłej książce.

Zakończenie jest niespodziewane. Te wszystkie sekrety rodziny Noaha i Jude okazały się tak zagmatwane, że kiedy wyszły na jaw, nie byłam w stanie od razu się we wszystkim odnaleźć. Potrzebowałam trochę czasu, aby oswoić się z tym wszystkim.


Muszę jeszcze wspomnieć, że kibicowałam związkom obu bohaterów i jestem zadowolona z tego zakończenia :)

Ten cytat prawdopodobnie stanie się moim motto:

Musisz dostrzec cuda, żeby się działy cuda.

Ja dostrzegłam wszystkie cuda, które działy się w tej książce. Jeżeli Wy także chcecie je zauważyć, sięgnijcie po Oddam ci słońce :) Wiem, że książkę trudno znaleźć, ale jak widać można - wystarczy chcieć. Ta książka była ostatnią w mojej okolicy i to jeszcze ukryta na magazynie w empiku! Jestem dumna z tego, że posiadam ten egzemplarz :)




Copyright © 2014 LIBRO D&K , Blogger