"Fałszywy pocałunek" Mary E. Pearson #62

"Fałszywy pocałunek" Mary E. Pearson #62

Jakiś rok temu amerykański booktube kompletnie oszalał na punkcie tej książki. Czy Fałszywy pocałunek faktycznie zasługuje na szum, który wokół siebie wywołał? Zapraszam na recenzję!


[...] nawet to, co wspaniałe, może drżeć ze strachu. Nawet to, co wspaniałe, może upaść.





Poznajcie księżniczkę Arabellę Celestinę Idris Jezelię, Pierwszą Córkę Domu Morrighan. Za dużo naraz, prawda? ;) Spokojnie, bracia i przyjaciółka nazywają ją Lia. Jak to na główną bohaterkę książki młodzieżowej przystało, Lia nie jest posłuszną, kulturalną córką króla. Gardzi tradycjami i obowiązkami, woli biegać po lesie, grać w karty z braćmi i ćwiczyć rzucanie nożem niż przesiadywać na uroczystych kolacjach. Humoru nie poprawia jej myśl, że jeszcze nie odkryła w sobie daru - mocy, którą otrzymuje każda Pierwsza Córka.
Królowie Morrighan i Dalbreck aranżują małżeństwo księżniczki i księcia, aby państwa połączył sojusz. Oczywiście Lia od początku jest negatywnie do całej tej sytuacji nastawiona. Chce, żeby poślubił ją ktoś z miłości, a nie z nakazu. W dzień wesela postanawia uciec wraz z wierną służącą Pauline do miasta z młodości przyjaciółki. Tam dziewczyny rozpoczynają nowe życie jako kelnerki w gospodzie. Jednak była księżniczka musi na siebie uważać, niebezpieczeństwa wynikające z jej przeszłości kryją się za każdym rogiem. 

Pewnego wieczoru Lia obsługuje dwóch młodych mężczyzn, którzy od razu zwrócili na siebie jej uwagę. Po upływie kilku tygodni w ich towarzystwie nastolatka uświadamia sobie, że się zakochała. Nie wie, że jeden z nich to odtrącony w dzień ślubu książę, a drugi jest płatnym zabójcą, którego misją jest zamordowanie księżniczki.



Książkę czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Historia szybko wciąga. Z zaciekawieniem czytałam kolejne rozdziały, których jest (aż!) siedemdziesiąt dwa. Świat poznajemy głównie z perspektywy Lii, księcia i zabójcy.
A co do tych dwóch ostatnich - bardzo ich polubiłam. Tak, wiem, że jeden z nich jest mordercą, ale zasłużył sobie na moją sympatię. Może dlatego, że... No dobra, nie będę Wam przecież zdradzać wszystkiego :) Jeśli przeczytacie Fałszywy pocałunek doskonale będziecie wiedzieli, o co mi chodzi.  Ogólnie wszystkie postacie wydawały mi się rzeczywiste i ludzkie. Chciałabym móc wniknąć do książki i porozmawiać z dobrą i szlachetną Pauline, pomóc w pracy Berdi, jeździć konno z Lią i rozwikłać tajemnice gości zajazdu.

Minusem w całej powieści jest ilość mądrych wypowiedzi, ponieważ przeczytałam tyle świetnych cytatów, że grzechem jest wybranie tylko jednego. Może dla mojego wewnętrznego spokoju dodam jeszcze jeden:


Jeśli komuś nie można ufać w miłości, to nie można mu ufać w niczym. Niektórych rzeczy nie można wybaczyć.



Podsumowując - zapierające dech w piersi przygody, złamane serca, kłamstwa, mroczne tajemnice, zauroczenia, magia - tyle i jeszcze więcej oferuje Fałszywy pocałunek autorstwa Mary E. Pearson. Sięgnęłam po książkę i całkowicie mnie pochłonęła. Czuję, że jeśli nie przeczytam w najbliższym czasie kolejnej części, to będę po nocach śniła o dalszych losach bohaterów.



o książce:
Znalezione obrazy dla zapytania fałszywy pocałunek
autor: Mary E. Pearson
stron: 543
wydawnictwo: initium
rok wydania: 2017
estetyka wydania: 4,5/5


Serdecznie dziękuję Natalii za wykonanie tych ślicznych fotografii, które mogliście zobaczyć w tej recenzji! ♥ Po więcej wspaniałych zdjęć kliknij tutaj.


Karolina

"Wyśnione miejsca" Brenna Yovanoff #61

"Wyśnione miejsca" Brenna Yovanoff #61

Nigdy nie pałałam wielką miłością do romansów. Uważałam, że są przewidywalne, a co za tym idzie - nudne. Coś jednak sprawiło, że sięgnęłam po Wyśnione Miejsca. Czy było warto? 

Prawo doskonałości. Wrażenie, jakie wywołujemy, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, co ludzie wiedzą na nasz temat.



Waverly zawsze wie wszystko. Osiąga najlepsze wyniki w nauce i sporcie, ma świetną figurę, ładną buźkę i popularną przyjaciółkę Maribeth, która trzęsie całym liceum. Dla większości osób jest zimna, obojętna, uśmiech jest zarezerwowany tylko dla wybranych.
Marshall prawie nie istnieje w codziennym życiu szkoły. Wieczorami upija się do nieprzytomności, pachnie papierosami. Nie obchodzą go oceny, właściwie to mało rzeczy go interesuje.

Bad boy i ładna dziewczyna. Brzmi jak typowy romans dla nastolatek, prawda? Ale pozory często mylą, tak samo jak w tym przypadku.

Waverly nie potrafi spać. Przemierza kilometry, nie zważa na ból stóp, odciski i pęcherze. To jej jedyny sposób, żeby przetrwać noc. Nastolatka nie wie, kim tak naprawdę jest. W szkole zakłada maskę perfekcyjnej uczennicy, ale co ma ze sobą zrobić, kiedy lekcje się kończą? W dodatku zdaje sobie sprawę, że Maribeth zaczyna ją dogłębnie irytować robieniem wszystkiego na pokaz i chęcią zostania "królową liceum".
Marshall czuje za dużo. Nie lubi wracać do domu, więc noce zazwyczaj spędza na imprezach organizowanych przez starszego brata. Nieobcy jest mu alkohol, papierosy i narkotyki. Tęskni za swoją dawną, kochającą rodziną. Tęskni za miłością. I właśnie dlatego spotyka się z Heather. Marshall nie jest zakochany w samej dziewczynie - on kocha uczucie, którym Heather go obdarowała. 
Pewnego razu Waverly postanawia spróbować zasnąć. Zapala świeczkę znalezioną w kuchennej szafce i odlicza do dziesięciu.
Od tego momentu Waverly i Marshall spotykają się we śnie, zaczyna ich łączyć przedziwna więź. 

Książkę czytało mi się bardzo lekko, chociaż poruszała ona takie tematy jak problemy rodzinne, uzależnienia i szukanie własnej tożsamości. Polubiłam głównych bohaterów, czego nie mogę powiedzieć o postaciach drugoplanowych. Niektóre albo mnie irytowały, albo nie miały w sobie "tego czegoś". Co nie znaczy, że senni kochankowie nie mieli żadnych wad. Chociaż są tylko trochę starsi ode mnie, wydawali mi się aż zbyt poważni i dziecinni jednocześnie. Mimo to książka mi się podobała, czujnie śledziłam losy bohaterów i nawet się wciągnęłam. Poza tym powieść na pewno przyczyniła się do tego, że bardzo polubiłam imię Marshall.


Chyba najbardziej żal mi było Heather, która była ślepo zakochana w głównym bohaterze. W ogóle zachowanie Waverly i Marshalla w rzeczywistości było dziwne. W śnie potrafili szczerze ze sobą rozmawiać, przytulać się. W szkole grali w jakąś grę spojrzeń. Rozumiem, że może było im trochę głupio, no ale jednak oboje doskonale wiedzieli, że te sny w końcu ich do czegoś doprowadzą.

Podsumowując - Wyśnione Miejsca to przyjemna książka, idealna na wakacje. Polecam wszystkim,  którzy chcą miło spędzić parę godzin z romansem opruszonym szczyptą magii.

o książce:
autor: Brenna Yovanoff
stron: 357
wydawnictwo: moondrive
rok wydania: 2016
estetyka wydania: 4,5/5


Karolina

"The Call. Wezwanie" Peadar O'Guilin #60

"The Call. Wezwanie" Peadar O'Guilin #60

Na tyle książki widnieje napis "Zapomnijcie o Igrzyskach Śmierci i Więźniu Labiryntu. Pora na The Call". Czy rzeczywiście książka może się równać z popularnymi, uwielbianymi przez młodzież seriami? Zapraszam do recenzji.

Kraina Tysiąca Barw była zamieszkiwana przez lud Sidhe do momentu, aż przybysze wygonili Wróży Lud z ich ziem i sami stworzyli Irlandię, a siebie nazwali Irlandczykami. Sidhe trafili do okropnego miejsca, gdzie powietrze jest gorzkie, woda pluje ogniem, a klęski żywiołowe to codzienność. Sidhe postanowili ukarać Irlandczyków za wygnanie. Każdy nastolatek musi przeżyć Wezwanie w krainie ludu Sidhe, które w ziemskim czasie trwa tylko trzy minuty i cztery sekundy, ale w Szaroziemi trwa całe dwadzieścia cztery godziny pełne grozy, niebezpieczeństw i śmierci. Niewielu nastolatkom udaje się przetrwać i wrócić do domu w takim stanie, że lekarze będą mieli jeszcze co ratować.

Sytuacja nastolatków jest tragiczna. W szkole przetrwania w Boyle uczą się jak przeżyć, gdy nadejdzie ich czas. Najgorsze jest to, że w każdej chwili kolega z ławki, znajomy z młodszego rocznika lub najlepszy przyjaciel może zostać Wezwany. A po trzech minutach i czterech sekundach okaże się, czy wróci z poskręcanymi kończynami i wielką dziurą w psychice, czy może jednak Sidhe odeślą jego zwłoki, które już nigdy nie będą przypominały człowieka, którym był.
Chyba najbardziej w całej powieści polubiłam Nessę i Anto. Mimo porażenia nóg Nessa jest naprawdę silną, ambitną osobą. Postanawia przeżyć Wezwanie, nieważne za jaką cenę. Za to Anto to bardzo pogodny, miły chłopak. Rozpromienia cały mroczny klimat panujący w szkole przetrwania. Oboje urzekli mnie nadzieją na lepszą przyszłość. (Ale absolutnie nie przywiązujcie się do żadnej postaci z The Call, inaczej bardzo się zawiedziecie.)


Bardzo spodobał mi się pomysł autora, bo całokształt wyszedł po prostu świetnie. To, że Sidhe potrafią kaleczyć samym dotykiem jest zarówno przerażające, jak i interesujące. Ich kraina to istny horror, w którym każde najmniejsze stworzenie jest żądne krwi.

Akcja, akcja, akcja! W The Call cały czas coś się dzieje. Nie poznajemy tylko perspektywy Nessy, ale śledzimy Wezwania innych uczniów, co wydaje mi się całkiem fajne.
Brak opisów. Wiem, że w takiej książce najważniejsza jest akcja, ale nie zaszkodziłby chociaż odrobinę bardziej rozbudowany opis wyglądu niektórych osób lub miejsc, w których się znajdują. Poza tym chyba nie mam innych uwag.

Podsumowując - nie zawiodłam się na The Call, moim zdaniem spokojnie może konkurować ze znanymi seriami, w których motywem przewodnim jest walka na śmierć i życie. Jeśli oczekujecie rozlewu krwi i dramatów - zachęcam do przeczytania.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!

Znalezione obrazy dla zapytania czwarta strona


o książce:
 Znalezione obrazy dla zapytania THE CALL
autor: Peadar O'Guilin
stron: 347
wydawnictwo: Czwarta Strona
rok wydania: 2017
estetyka wydania: 4,5/5


Karolina


"Marzyciel" Laini Taylor #59

"Marzyciel" Laini Taylor #59

Książka, o której każdy słyszał. Było o niej głośno dosłownie wszędzie. Zgniotła czytelniczy świat i pozostawiła po sobie pustkę, którą niełatwo będzie zapełnić po tak dobrej pozycji.

Dobrzy ludzie robią te same rzeczy co ci źli, Lazlo. Tylko że wtedy nazywają to sprawiedliwością.


Może zacznę od tego, że Marzyciel to coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Myślałam, że będzie to kolejna typowa młodzieżówka z elementami magii, czarodziejami i wampirami. Jak bardzo się myliłam!

Lazlo Strange - bo to on jest jednym z głównych bohaterów - to zwykły, nudny bibliotekarz, który cały czas siedzi z nosem w książkach. Od dziecka marzy o legendarnym mieście, którego prawdziwa nazwa magicznie wyparowała ze wszystkich umysłów.
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie dziewczynę o cynamonowych włosach i niebieskiej skórze. Śliczna, prawda? Jak anioł, bogini. A teraz wyobraźcie sobie, że na myśl o niej nawet najodważniejsi wojownicy zanoszą się histerycznym płaczem.
Co może łączyć tę dwójkę? Chętnie bym to zdradziła, ale nie chcę nikomu odbierać satysfakcji z rozwiązywania zagadek, których w Marzycielu jest pełno.

Zakochałam się w Szlochu. Piękne miasto z okrutną przeszłością i milionem powodów, by z niego uciec. Zazwyczaj denerwują mnie przydługie opisy ulic, budynków, miejsc, ale w tym przypadku czytałam je z wielką przyjemnością. Byłam po prostu zachwycona.

Na początku trudno było mi przebrnąć przez pierwsze strony, nie potrafiłam wczuć się w baśniowy styl Laini Taylor, ale później ozdobny język działał tylko i wyłącznie na plus. Małym utrudnieniem było dla mnie też to, że w pierwszej części pojawiały się przeskoki w czasie i później gubiłam się w kolejności niektórych wydarzeń. Na szczęście tych "skoków" było tylko kilka.


Czytając przygody Lazla całkowicie oderwałam się od rzeczywistości. Książka jest ciekawa, zabawna, romantyczna, pełna poświęceń. Dużo w niej szczegółów, które wydawały mi się nieistotne, ale to właśnie one uformowały takie, a nie inne zakończenie. A jeśli o zakończenie chodzi - co jakiś czas musiałam przerywać czytanie, ponieważ łzy uniemożliwiały mi śledzenie dalszego rozwoju wydarzeń. Czekam na drugi tom serii Strange The Dreamer.

Podsumowując - oczekujcie barwnych postaci, tajemnic, smutku i nienawiści, ale również miłości i przyjaźni. Marzyciel wcisnął mnie w fotel na wiele długich godzin. Pozycja absolutnie warta przeczytania, inna niż wszystkie.

Czekam na Wasze opinie w komentarzach na temat tej książki. Spodobała się Wam? Też czekacie na więcej?


o książce:
Podobny obraz
autor: Laini Taylor
stron: 508
wydawnictwo: SQN
rok wydania: 2018
estetyka wydania: 5/5



Karolina
"Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" Aneta Jadowska #58

"Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" Aneta Jadowska #58

Dziewczyna z Dzielnicy Cudów to książka, którą zdobyłam przypadkiem. Przyciągnęła moją uwagę barwną okładką na Krakowskich Targach Książki. Kupiłam ją z myślą, że może to  początek dobrej, polskiej serii. Czy faktycznie tak się stało? Zapraszam do recenzji.




Książka kurzyła się na mojej półce przez parę miesięcy, aż wreszcie przypomniałam sobie o jej istnieniu i się za nią zabrałam. Teraz żałuję, że zrobiłam to tak późno.

Akcja powieści toczy się w alternatywnych miastach Warszawy - Warsie i Sawie. Sama historia tych  mrocznych miejsc jest bardzo ciekawa. Po drugiej wojnie światowej magia płynąca pod Warsem i Sawą zdziczała, zmieszała się z czarną magią. Mieszkańcy Warsa muszą liczyć się z czkawką, czyli niekontrolowanym magicznym wyładowaniem, które może dodać komuś mocy lub zmienić w okropnego stwora. I właśnie z takimi stworami walczy Zakon Cieni, do którego należy Nikita - kobieta o wielu imionach i różnych wersjach przeszłości, córka szaleńca i bezdusznej głowy Zakonu. Od dziecka była szkolona do zabijania i ochrony swojej matki, która traktowała Nikitę jak broń.
Zatrzymam się na chwilę przy Dzielnicy Cudów, bo to bardzo ważne miejsce w całej książce. Dzielnica zatrzymała się w latach trzydziestych dwudziestego wieku. Nie działa tam nic, co nie zostało stworzone w tamtym czasie. Ludzie umierają na różne choroby, żyją w biedzie i brudzie. Mieszkańcy tej części Warsa nie mogą jej opuszczać, są zależni od mocy Dzielnicy, co jest wielkim utrudnieniem, kiedy Nikita dowiaduje się, że jej dobra znajoma, jedna z wokalistek i tancerek w klubie Pozytywka, zostaje porwana. Nie pomaga jej fakt, że od jakiegoś czasu dostaje różne pogróżki, a matka znajduje jej nowego partnera - Robina, któremu zabójczyni w ogóle nie ufa, ale mi skradł serce swoim bohaterskim postępowaniem i wrażliwością.


 (Przepraszam Was bardzo za te zdjęcia! Niestety nie mam takich umiejętności jak Dominika.)

Podczas lektury poznajemy nielicznych przyjaciół Nikity, którzy są tak samo dziwni jak miejsca, w których mieszkają. Wiele razy wspominana jest niejaka Dora Wilk. Przyznam szczerze, że wcześniej nie czytałam żadnej książki Anety Jadowskiej, ale chyba pora to zmienić, bo jeśli seria Dory jest tak samo dobra jak pierwszy tom przygód Nikity, to czemu nie? 

Podsumowując -  zawsze miałam jakieś uprzedzenia do książek polskich autorów, ale Dziewczyna z Dzielnicy Cudów zmieniła moje zdanie. Pierwszy tom jest zabawny, mroczny, tajemniczy. Czytając o Nikicie nie miałam przerwy na oddech, tak dużo się działo. Z chęcią przeczytam kontynuację przygód bohaterów Warsa i Sawy.


o książce:









autor: Aneta Jadowska
stron: 313
wydawnictwo: SQN
rok wydania: 2016
estetyka wydania: 5/5

Karolina

"Adam" Agata Czykierda-Grabowska #57

"Adam" Agata Czykierda-Grabowska #57

Od tej książki huczała cała książkowa część internetu, więc gdy tylko dostałam propozycję recenzji tej książki byłam przeszczęśliwa! Piękna okładka, niebanalni bohaterowie. Czy na tym kończą się plusy powieści? Zapraszam na recenzję!

Historia przedstawiona w "Adamie" opowiada o dwojgu młodych, zagubionych i skrzywdzonych ludzi, chociaż tylko jedno z nich ma świadomość swoich "blizn". Tą osobą jest tytułowy Adam - chłopak, który został przydzielony do rodziny zastępczej po tragicznym wydarzeniu w domu. Siedemnastoletni chłopak był świadkiem zadźgania matki przez jej partnera. W radzeniu sobie z tym traumatycznym widokiem pomaga mu pewna dziewczyna, córka rodziców zastępczych Adama. Między młodymi zaczyna rodzić się pewna relacja.

Musicie przyznać, że taki opis zachęca do sięgnięcia po tę powieść. Poza wyjątkową historią "Adam" ma jeszcze wiele plusów, na przykład fakt, że porusza bardzo trudne tematy w przystępny i zrozumiały sposób. Cieszy mnie także, że mimo poważnych wątków książka nie straciła uroku i, nazwę to, "powiewu młodzieńczości". Mam nadzieję, że wiecie, o co chodzi. Do plusów tej książki zdecydowanie dopisać motyw opowiadania bajek. Chociaż mi nie przypadł zbytnio do gustu muszę przyznać, że jest to oryginalne i mogłoby być urocze, ale niestety nie dla mnie.


Niestety na tym kończą się plusy tej książki, oczywiście w mojej opinii. Słyszałam bardzo wiele, naprawdę wiele bardzo pozytywnych recenzji, wręcz wychwalających tę powieść i stawiających ją na pierwszym miejscu najlepszy powieści roku. Rok się nie skończył i jestem pewna, że zostanie wydanych jeszcze co najmniej kilka lepszych powieści. Mam nadzieję, że w komentarzach nie znajdę niemiłych wiadomości, ale takie, z których będzie mogła się zrodzić kulturalna dyskusja :)

Ale ale. Co mi tak nie pasowało w tej książce? Przede wszystkim trochę denerwowała mnie główna bohaterka. Ja wiem, że ma szesnaście lat, ale ja też tyle mam. W tej sytuacji są dwa wyjścia - albo to ja jestem dojrzała jak na swój wiek, albo to ona (bo jej imię nie jest podane w książce, co też było ciekawym zabiegiem) zachowuje się dziecinnie.
Niektóre momenty były dla mnie grubo przesadzone, jak na przykład to, że dziewczyna była obserwowana, a Adam mimo tego od tak przychodził do niej. Poza tym, moim zdaniem "Adam" byłby o wiele lepszy, gdyby powieść kończyła się przed częścią "3 lata później". Ta część książki odebrała całości młodzieńczego uroku zakochanych, niezwykłych nastolatków.


"Adam" to był moim pierwszym spotkaniem z tą autorką. Pewnie nie ostatnim, bo mimo tego, że nie jestem zbyt zachwycona tą pozycją to jestem bardzo ciekawa jej pozostałych książek.

Mam bardzo dużo myśli dotyczących tej książki, ale czuję, że potrzebuję jeszcze czasu, aby umieć nazwać te emocje, uzasadnić je i podzielić się nimi z Wami. Podejrzewam, że ta recenzja będzie jeszcze wielokrotnie edytowana, dlatego, jeżeli macie jakieś pytania odnoście tego, co już teraz napisałam, pytajcie w komentarzach. Bardzo chętnie wyjaśnię, jeżeli coś jest nie jasne lub z czymś się nie zgadzacie. Chciałabym, aby ten post był formą dyskusji :)

Podsumowując - książka, która podoba się prawie każdemu czytelnikowi mi nie przypadła do gustu. W tej recenzji starałam się wytłumaczyć dlaczego. Mimo przedstawionych wyżej minusów zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę, bo ma także wiele plusów. Może Wy znajdziecie w niej coś wyjątkowego, co zostanie w Waszych sercach na długo.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak!


o książce:









autor: Agata Czykierda-Grabowska 
stron: 445 
wydawnictwo: OMG Books 
rok wydania: 2018 
estetyka wydania: 5/5


Dominika

"Perłowa dama" Aleksandra Polak #56

"Perłowa dama" Aleksandra Polak #56

Pierwszy tom serii "Circus  Lumos" bardzo mi się spodobał, co z resztą opisałam w recenzji "Króla kier" (klik). Czy drugi tom spodobał mi się równie bardzo?


W "Perłowej damie" główną bohaterkę, Alicję zastajemy w bardzo trudnej sytuacji - dziewczyna została porwana do Hadesu i walczy o życie. Podczas jej pobytu w tym nietypowym więzieniu Alicja ma okazję bliżej poznać złego brata Hadriana, Tristana. Między dziewczyną a bratem jej chłopaka zaczyna się tworzyć nietypowa więź, a obaj zaczynają ufać sobie nawzajem. Czy ta relacja może namieszać w życiu cyrkowców?

Taaa... Tak jak mówiłam, pierwsza część spodobała mi się, bo wnosiła coś świeżego i ciekawego do polskich młodzieżówek. Niestety, drugi tom nie podtrzymał poziomu. W tej części największym problemem była główna bohaterka. Jest tak denerwująca, naiwna, a nawet chciałoby się powiedzieć - głupia - że Alicja bardzo utrudnia chęć przebrnięcia przez tę historię. Hadrian i pozostali cyrkowcy są za to postaciami, które miały być oryginalne, zabawne, ale autorka zbyt uprościła kreowanie tych postaci. W rezultacie moim zdaniem byli oni nudni i nieoryginalni.

Co mnie najbardziej denerwowało w Alicji? Przede wszystkim fakt, że z jednej strony była silną dziewczyną walczącą z mrokiem u boku swojego ukochanego, a z drugiej bardzo przestraszyła się tym, że popularne dziewczyny ze szkoły przestały ją lubić i wpiszą ją na jakąś listę. Serio? Albo na przykład, po co przejmować się maturą, jeżeli można jechać do Wiednia w celu odkrycia sekretu Okulusa. Po co komu matura. W końcu dziewczyna otwarcie powiedziała, że jej planem na przyszłość jest walka z mrokiem. Powtórzę - serio?



Jedyną ciekawą postacią jest tutaj Tristan. Chłopak intryguje swoim zachowaniem, swoją tajemniczością i tym, że nie miała pewności, jakie ma zamiary wobec Alicji. Mimo, że relacji chłopaka z główną bohaterką nie śledziłam z wypiekami na twarzy to przyznam, że była interesująca i rozwinęła się w sposób, który był dość zaskakujący.
Poza wątkiem relacji Alicji i Tristana zainteresował mnie również wątek historii Okulusa. Była poprowadzona w taki sposób, że zainteresowanie stopniowo rosło razem z chęcią poznania prawdy o głowie Circus Lumos.

Jaka jest największa zagadka tej historii? Gdzie są rodzice tej dziewczyny!? Nie jestem w stanie powiedzieć ile razy podczas czytania zadawałam sobie to pytanie. Poważnie, gdzie są, kiedy ich córka spędza noce u cyrkowców. Nie interesują się swoją córką? Nie interesowali się tym, jak, gdzie, po co i z kim jedzie do Wiednia na kilka tygodni przed maturą? Ehhh...

Podsumowując - "Perłowa dama" to książka, która miała potencjał. Coś jednak poszło nie tak. Ja jednak chcę przeczytać kontynuację, bo liczę na to, że będzie przynajmniej taka dobra jak pierwszy tom. Jeżeli Wam również spodobał się pierwszy tom to mimo wszystko zachęcam do kontynuowania tej serii. Czy było warto przekonamy się dopiero po jej zakończeniu.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona!
o książce:

autor: Aleksandra Polak
stron: 456
wydawnictwo: Czwarta Strona
rok wydania: 2018
estetyka wydania: 5/5


Dominika
"Francuskie lato" Catherine Isaac #55

"Francuskie lato" Catherine Isaac #55

Mam nadzieję, że wspominałam już, że uwielbiam Jojo Moyes. Jeśli nie - uwielbiam tę autorkę. Kiedy więc dowiedziałam się, że styl, w którym napisane zostało "Francuskie lato" bardzo przypomina styl Moyes, nie wahałam się długo i sięgnęłam po tę pozycję.


Główną bohaterkę, Jessice, poznajemy w dosyć niecodziennym momencie - podczas porodu. Jak wiadomo, narodziny dziecka są ważnym momentem w życiu każdej kobiety, także Jess. Kobieta marzyła o tym, aby podczas tej wyjątkowej chwili towarzyszył jej ukochany, Adam. Niestety, przyszło jej cierpieć w samotności aż do pojawienia się największej przyjaciółki, mamy.

To była bardzo smutna, lecz także wzruszająca scena, dzięki której od samego początku bardzo zżyłam się z główną bohaterką. Dlaczego smutna scena? Tego nie muszę chyba tłumaczyć - rodząca kobieta przez kilka godzin w okropnych bólach czekała na swojego ukochanego, który ją wystawił (chociaż to chyba zbyt nijakie określenie). Ale wzruszająca? Poruszyło mnie to, jak ogromne wsparcie Jessica miała w mamie, która od kilku godzin na szpitalnym parkingu tylko czekała na jej telefon, aby w końcu mogła wejść do córki i być przy niej. Wspaniałe świadectwo miłości.

Następnie przenosimy się o dziesięć lat do przodu. Jessica razem z synem Williamem przygotowuje się do wakacji we Francji. Rozstała z Adamem i nie chciała, aby utrzymywał on kontakt z synem, jednak pewna wiadomość zmieniła jej podejście do przyszłości swojego syna. Jaka wiadomość? Tego nie mogę zdradzić, ale zapewniam Was - jest to coś, czego się nie spodziewacie i co sprawi, że łzy pod koniec będą strumieniami uciekać z Waszych oczu.


W tej powieści poruszanych jest wiele problemów, z którymi boryka się bardzo wiele ludzi - rozbite rodziny, choroby, konflikty w rodzinie, alkoholizm - co sprawia, że książka jest bardzo ludzka. Wiem, że to dość płytkie i ogólne określenie, ale to jedyne, co przychodzi mi do głowy.
Poza tym, jest to także romantyczna i urocza książka, mimo wszystkich smutnych rzeczy, które spotykają bohaterów. Jest to także pouczająca pozycja, która daje nadzieję, że każdy zasługuje na szczęście.

Co do samych postaci - Jessica jest silną kobietą, która dużo przeżyła w swoim życiu. Może Wam się wydawać, że jest to postać jakich wiele, ale nie. W moich oczach stała się wyjątkowa dzięki fragmentom z jej młodości, gdy autorka przedstawiała jej rodzinę, ich problemy i tajemnice. Jessice charakteryzowała ogromna wiara w bliskie jej osoby i opór, z jakim walczyła o bliskich. Ciężko jest mi opisać to, gdy nie mogę zdradzić jakie tajemnice i problemy, dlatego tym bardziej zachęcam do przeczytania i przeżycia tego na własnej skórze.
Adam za to jest bohaterem, który przechodzi pewnego rodzaju metamorfozę w trakcie powieści. Jak możecie się domyślić, na początku zachował się jak niedojrzały dzieciak zostawiając rodzącą kobietę samą sobie. Później jednak stopniowo poznajemy go coraz lepiej. Okoliczności, w jakich odkrywamy charakter tej postaci sprawiają, że powoli zaczynamy darzyć Adama sympatią. Zakończenie, które faktycznie miało miejsce całkowicie odbiegało od moich wyobrażeń, ale nie zawiodłam się.


Bardzo, ale to bardzo chciałabym poruszyć tutaj pewien temat, z powodu którego uważam, że książkę tę powinien przeczytać każdy. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że byłby to duży spojler. Dlatego - jeżeli ktoś z Was jest już po lekturze tej książki i ma ochotę wymienić się ze mną spostrzeżeniami, o których nie mogłam tu napisać, zostaw kontakt do siebie w komentarzu, albo napisz do mnie na fanpage'u lub na email, który znajdziesz w zakładce "współpraca".

Podsumowując - książka "Francuskie lato" porusza wiele bardzo ludzkich problemów, co sprawia, że każdy czytelnik znajdzie w bohaterach cząstkę siebie. Poza poważną tematyką nie brakuje tu także humoru i uroczych momentów. Polecam tę powieść absolutnie każdemu, szczególnie fanom twórczości Jojo Moyes!


Za egzemplarz bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak!

o książce:
autor: Catherine Isaac
stron: 376
wydawnictwo: Znak
rok wydania: 2018
estetyka wydania: 5/5


Dominika
Copyright © 2014 LIBRO D&K , Blogger