"Wyśnione miejsca" Brenna Yovanoff #61

Nigdy nie pałałam wielką miłością do romansów. Uważałam, że są przewidywalne, a co za tym idzie - nudne. Coś jednak sprawiło, że sięgnęłam po Wyśnione Miejsca. Czy było warto? 

Prawo doskonałości. Wrażenie, jakie wywołujemy, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, co ludzie wiedzą na nasz temat.



Waverly zawsze wie wszystko. Osiąga najlepsze wyniki w nauce i sporcie, ma świetną figurę, ładną buźkę i popularną przyjaciółkę Maribeth, która trzęsie całym liceum. Dla większości osób jest zimna, obojętna, uśmiech jest zarezerwowany tylko dla wybranych.
Marshall prawie nie istnieje w codziennym życiu szkoły. Wieczorami upija się do nieprzytomności, pachnie papierosami. Nie obchodzą go oceny, właściwie to mało rzeczy go interesuje.

Bad boy i ładna dziewczyna. Brzmi jak typowy romans dla nastolatek, prawda? Ale pozory często mylą, tak samo jak w tym przypadku.

Waverly nie potrafi spać. Przemierza kilometry, nie zważa na ból stóp, odciski i pęcherze. To jej jedyny sposób, żeby przetrwać noc. Nastolatka nie wie, kim tak naprawdę jest. W szkole zakłada maskę perfekcyjnej uczennicy, ale co ma ze sobą zrobić, kiedy lekcje się kończą? W dodatku zdaje sobie sprawę, że Maribeth zaczyna ją dogłębnie irytować robieniem wszystkiego na pokaz i chęcią zostania "królową liceum".
Marshall czuje za dużo. Nie lubi wracać do domu, więc noce zazwyczaj spędza na imprezach organizowanych przez starszego brata. Nieobcy jest mu alkohol, papierosy i narkotyki. Tęskni za swoją dawną, kochającą rodziną. Tęskni za miłością. I właśnie dlatego spotyka się z Heather. Marshall nie jest zakochany w samej dziewczynie - on kocha uczucie, którym Heather go obdarowała. 
Pewnego razu Waverly postanawia spróbować zasnąć. Zapala świeczkę znalezioną w kuchennej szafce i odlicza do dziesięciu.
Od tego momentu Waverly i Marshall spotykają się we śnie, zaczyna ich łączyć przedziwna więź. 

Książkę czytało mi się bardzo lekko, chociaż poruszała ona takie tematy jak problemy rodzinne, uzależnienia i szukanie własnej tożsamości. Polubiłam głównych bohaterów, czego nie mogę powiedzieć o postaciach drugoplanowych. Niektóre albo mnie irytowały, albo nie miały w sobie "tego czegoś". Co nie znaczy, że senni kochankowie nie mieli żadnych wad. Chociaż są tylko trochę starsi ode mnie, wydawali mi się aż zbyt poważni i dziecinni jednocześnie. Mimo to książka mi się podobała, czujnie śledziłam losy bohaterów i nawet się wciągnęłam. Poza tym powieść na pewno przyczyniła się do tego, że bardzo polubiłam imię Marshall.


Chyba najbardziej żal mi było Heather, która była ślepo zakochana w głównym bohaterze. W ogóle zachowanie Waverly i Marshalla w rzeczywistości było dziwne. W śnie potrafili szczerze ze sobą rozmawiać, przytulać się. W szkole grali w jakąś grę spojrzeń. Rozumiem, że może było im trochę głupio, no ale jednak oboje doskonale wiedzieli, że te sny w końcu ich do czegoś doprowadzą.

Podsumowując - Wyśnione Miejsca to przyjemna książka, idealna na wakacje. Polecam wszystkim,  którzy chcą miło spędzić parę godzin z romansem opruszonym szczyptą magii.

o książce:
autor: Brenna Yovanoff
stron: 357
wydawnictwo: moondrive
rok wydania: 2016
estetyka wydania: 4,5/5


Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 LIBRO D&K , Blogger